Co "potrafią" studenci
gdy uczeń nie jest na 100% pewien znaczenia danego słowa lub spotyka się z nim po raz pierwszy, to zazwyczaj, być może z powodu lenistwa bądź przekonania o własnej "wiedzy" nie chce mu się sprawdzać w słowniku, tylko idzie na łatwiznę: bawi się w skojarzenia, a nuż polski "odpowiednik" jest całkiem podobny ergo takie jest znaczenie...Zaś moc skojarzeń jest przeogromna....
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
-
- Tribunus militum
- Posty: 113
- Rejestracja: ndz 25 mar 2007, 14:41
Skoro studenci nieklasyczni wykazują dużą ignorancję i brak chęci nauki języka łacińskiego, to nietrudno się dziwić, że ich "skojarzenia" bywają aż tak odległe.
Nie mówiąc już o logice tłumaczenia, wskazującej na tragiczny stan wiedzy o kulturze antycznej, nie wspominając o mitologii....
Nie mówiąc już o logice tłumaczenia, wskazującej na tragiczny stan wiedzy o kulturze antycznej, nie wspominając o mitologii....
Ostatnio zmieniony pn 16 kwie 2007, 19:55 przez giertas, łącznie zmieniany 1 raz.
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
- maurizia de sully
- Quaestor
- Posty: 236
- Rejestracja: wt 31 paź 2006, 18:18
- Lokalizacja: lutetia parisiorum
Oj, tak, oj, tak...
Ignorancja i lenistwo...
Ale mnie najbardziej przygnębia to, że im jest wszystko jedno.
W najmniejszym stopniu nie są zażenowani, gdy na pytanie, "czy Diana, to jakaś nazwa własna, bo nie mogę znaleźć w słowniczku? (pytanie zadaje student drugiego roku historii)" wyrazi się oburzenie/przerażenie ich głupotą.
Patrzą wówczas na człowieka, jak na totalnego świra, który się ich czepia zupełnie bez sensu. A co ich obchodzi jakaś tam Diana!!
W ogóle są zdumieni i obruszeni, że ktokolwiek może od nich oczekiwać, by zdobywali wiedzę. Na cholrę im to! Kogo obchodzi wiedza? Co ona daje? Oni przyszli na studia, żeby sobie poimprezować, bo nie chciało im się iść do roboty...
Ignorancja i lenistwo...
Ale mnie najbardziej przygnębia to, że im jest wszystko jedno.
W najmniejszym stopniu nie są zażenowani, gdy na pytanie, "czy Diana, to jakaś nazwa własna, bo nie mogę znaleźć w słowniczku? (pytanie zadaje student drugiego roku historii)" wyrazi się oburzenie/przerażenie ich głupotą.
Patrzą wówczas na człowieka, jak na totalnego świra, który się ich czepia zupełnie bez sensu. A co ich obchodzi jakaś tam Diana!!
W ogóle są zdumieni i obruszeni, że ktokolwiek może od nich oczekiwać, by zdobywali wiedzę. Na cholrę im to! Kogo obchodzi wiedza? Co ona daje? Oni przyszli na studia, żeby sobie poimprezować, bo nie chciało im się iść do roboty...
-
- Tribunus militum
- Posty: 113
- Rejestracja: ndz 25 mar 2007, 14:41
A może by tak, dla odświeżenia wątku, porozmawiac o tym, co potrafią nauczyciele? Albo raczej czego nie potrafią. Np. nie znają gramatyki, chociaż myślą, że znają; i nie umieją składnie napisać po łacinie trzech trywialnych zdań. A znakomity tego przykład jest na samym początku tego wątku - te preparacje nie tylko wołają o pomstę do nieba pod względem stylistycznym, ale tez zawierają błędy. Pomijając zupełnie bezsensowne użycie imperfectum, oraz nie czepiając się błędnego w niektórych przypadkach szyku, naliczyłem cztery ordynarne błędy gramatyczne. Kto da więcej?
BVM
Ktoś stwierdzi: errare humanum est.
O ile mało kto będzie powątpiewał w wykształcenie nauczycieli przedmiotów klasycznych, tak ocenianie samych umiejętności danego profesora jest jak najbardziej wskazane. Tym bardziej, że często notorycznie popełniają banalne błędy, a uczniowi jest co najmniej niewygodnie poprawić nauczyciela. Oczywiście - to zależy także od samego nauczyciela, czy jest otwarty na krytykę czy twardo obstaje przy de facto swojej wiedzy, ignorując jakiekolwiek powątpiewanie w słuszność jego słów.
O ile mało kto będzie powątpiewał w wykształcenie nauczycieli przedmiotów klasycznych, tak ocenianie samych umiejętności danego profesora jest jak najbardziej wskazane. Tym bardziej, że często notorycznie popełniają banalne błędy, a uczniowi jest co najmniej niewygodnie poprawić nauczyciela. Oczywiście - to zależy także od samego nauczyciela, czy jest otwarty na krytykę czy twardo obstaje przy de facto swojej wiedzy, ignorując jakiekolwiek powątpiewanie w słuszność jego słów.
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
-
- Tribunus militum
- Posty: 113
- Rejestracja: ndz 25 mar 2007, 14:41
Ale czemu? Ja swobodnie powątpiewam w wykształcenie kogoś, kto na kazdym kroku zdradza ignorancję i niekompetencję, a na dodatek jeszcze głupotę. Wykształcenie nie jest konieczną konsekwencją uprzedniego kształcenia.giertas pisze:Ktoś stwierdzi: errare humanum est.
O ile mało kto będzie powątpiewał w wykształcenie nauczycieli przedmiotów klasycznych
BVM
- Castlereigh
- Civis Romanus
- Posty: 85
- Rejestracja: ndz 03 wrz 2006, 20:48
- Lokalizacja: La Rochelle:)
Mnie bardzo uderzyło pierwsze zdanie: In equo milites intrabantBiberius Vinius Mero pisze:(ciach!) te preparacje nie tylko wołają o pomstę do nieba pod względem stylistycznym, ale tez zawierają błędy. Pomijając zupełnie bezsensowne użycie imperfectum, oraz nie czepiając się błędnego w niektórych przypadkach szyku, naliczyłem cztery ordynarne błędy gramatyczne. Kto da więcej?
. Dalej też nie lepiej. Ale też nie jestem lepsza pewnie: uczę z preparacji w "Porta Latina" i czasem odczuwam, mówiąc delikatnie, niesmak...
"Kardynale, wiemy o waszych wysiłkach, mających na celu odkrycie naszych tajemnic. Dajcie sobie z nimi spokój, i tak nie dowiecie się niczego ponad to, co sami zechcemy wam zdradzić."
- maurizia de sully
- Quaestor
- Posty: 236
- Rejestracja: wt 31 paź 2006, 18:18
- Lokalizacja: lutetia parisiorum
Ja korzystam z Trojaczków, bo mam wrażenie, że - z tych podręczników, które znam - tam jest najmniej błędów (pomijając wyjaśnienia gramatyczne, ale tych i tak nie używam).
Poza tym, do ćwiczeń sama wymyślam zdania, a do tłumaczenia korzystam po prostu z tekstów oryginalnych. Najwyżej ciut je upraszczam
To chyba tańsza metoda niż kupowanie wszystkich podręczników
Poza tym, do ćwiczeń sama wymyślam zdania, a do tłumaczenia korzystam po prostu z tekstów oryginalnych. Najwyżej ciut je upraszczam
To chyba tańsza metoda niż kupowanie wszystkich podręczników
-
- Tribunus militum
- Posty: 113
- Rejestracja: ndz 25 mar 2007, 14:41
Nader ciekawe rzeczy opowiadasz. A z których? Autorzy, tytuły, lata wydania, strony, gdzie się te teksty znajdują. Numer ISBN tez się przyda (mam Narodową pod bokiem). Jeśli kupujesz "wszystkie podręczniki", to dysponujesz sporą ich liczbą, ergo nie powinno ci sprawić trudności przytocznie danych, o jakie proszę.ini pisze:Bo te teksty są z podręczników.
A tak na marginesie, jeśli już to wina podręcznika, to dlaczego nie poprawiłaś błędów? Od czego jesteś filologiem klasycznym (jak mniemam)? Dlaczego zamiast tego najpierw bezrefleksyjnie przepisujesz tską czytankę, zadajesz ją studentom, a potem jeszcze przychodzisz na forum się naśmiewać, że studenci nie umieją tego przetłumaczyć? Przecież na tym bełkocie poległby nawet native speaker.
BVM
Biberusie, coś mi się zdaje, że każdą moją wypowiedź wyśmiejesz i bedziesz myślał, że masz racje. W związku z tym przestaję odpowiadać na jakiekolwiek zaczepki z twojej strony. Nie obchodzi mnie to, czy mnie obrażasz, czy nabijasz sie ze mnie. Po prostu dla mnie przestałeś istnieć.
Si vis amari, ama
-
- Tribunus militum
- Posty: 113
- Rejestracja: ndz 25 mar 2007, 14:41
Tak właśnie przypuszczałem, że konkretnej odpowiedzi na konkretne pytanie ("z których podręczników pochodzą te teksty") nie uzyskam. Od początku było dla mnie oczywiste, ini, że sama te teksty spreparowałaś (i ze obnażają twoją nieznajomość łaciny), a zasłanianie się jakimś "podręcznikiem" to tylko kolejne kłamstwo.ini pisze:Biberusie, coś mi się zdaje, że każdą moją wypowiedź wyśmiejesz i bedziesz myślał, że masz racje. W związku z tym przestaję odpowiadać na jakiekolwiek zaczepki z twojej strony.
W końcu, nie przytoczyłaś ani nazwisk studentów, którzy zostali uwaleni za III deklinację, ani listy błędów u Jurewicza, to skąd się od ciebie spodziewać namiarów na podręcznik, który ma zdania w rodzaju "Midas fame premebat"
A nawet gdyby takowy istniał, to nie wmówisz mi, ze istnieje dla ciebie przymus wykorzystywania dosłownie jego pełnych błedów czytanek
"Po prostu" co i raz stawiam niewygodne pytania, na które nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Więc wygodniej udać obrazę, nie?Po prostu dla mnie przestałeś istnieć.
BVM
- Castlereigh
- Civis Romanus
- Posty: 85
- Rejestracja: ndz 03 wrz 2006, 20:48
- Lokalizacja: La Rochelle:)
Ehem, miałam na myśli to, że jak znajdę "ordynarne błędy gramatyczne" - jak wspomniane tu "equo" albo "premabat", to poprawiam tekst przed pokazaniem go uczniom, a niesmak wynika z tego, że np. po wprowadzeniu imperfectum czytanki wpychają go wszędzie [do czasu pokazania perfectum], również tam, gdzie mowa o czynności nieciągłej i będącej "na tle" innej ("Graeci Troiam oppugnabant et Alexander in muris Troiae cadebat.") albo namiętne używają "ubi" w znaczeniu "kiedy". W takich wypadkach też od razu staram się sprostować, co się da. Więc nie sądź, Ini, że mój poprzedni post był dowodem na to, że należy przyjmować teksty z podręczników z dobrodziejstwem inwentarza. Choć może na to, że podręczniki są przynajmniej częściowo stanowczo dozadnie:))ini pisze:No i Biberusie, masz dowód na to, że podręczniki są do d... Bo te teksty są z podręczników. Ja również czasami czuję niesmak, dlatego kupuję wszystkie podręczniki, bo może znajdę jakiś fajny tekst, który można wykorzystać.
W przypadku łaciny można co prawda kupić wszystkie polskie podręczniki (bo obecnie dopuszczone do użytku szkolnego są 2 lub 3 - nie wiem, czy wywalili "Disce Latine") i parę starszych książek, ale większość z nich przedstawia bardzo podobne preparacje, dlatego niezłą metodą wydaje mi się układanie samemu jakiś ćwiczonek i tekstów na podstawie, o ile się da, oryginałów, wyłuskiwanie czegoś z (często lepszych) podręczników zagranicznych itd.
"Kardynale, wiemy o waszych wysiłkach, mających na celu odkrycie naszych tajemnic. Dajcie sobie z nimi spokój, i tak nie dowiecie się niczego ponad to, co sami zechcemy wam zdradzić."
No dobrze, mistrzowie. W takim razie, proszę o napisanie mi opowiadań, jeśli ja jestem taka niewyuczona. Proszę pamiętać, że studenci z którymi mam do czynienia znają tylko: deklinacje I-V oraz czasy: praesens , imperfectum, futurumI wszystko activi i tylko indicativus, żadnych składni, żadnych skomplikowanych zdań podrzędnych. I proszę mi w takim razie powiedzieć, jesli ja jestem taka głupia, jak mam zmieścic cały materiał łaciny w 30 godzinach kursu łaciny.
Si vis amari, ama