Mój pierwszy kontakt z łaciną

Ogólne opinie na temat języka łacińskiego.
giertas
Civis Romanus
Posty: 78
Rejestracja: wt 05 gru 2006, 22:13
Lokalizacja: Posnania

Post autor: giertas »

Mój pierwszy kontakt z łaciną był podobny - Trylogia Sienkiewicza [plus Quo vadis] i wszystko jasne :) Ale jakoś nie ciągnęło mnie do łaciny, a przynajmniej nie był to akurat powód takiego, a nie innego wyboru klasy. No ale stało się... i dobrze :)
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Jan Kochanowski
Awatar użytkownika
T. Christophorus Salsus
Civis Romanus
Posty: 96
Rejestracja: śr 17 sty 2007, 17:42
Lokalizacja: Civitas Weiheropolis, Gedanum

Post autor: T. Christophorus Salsus »

a ja nawet nie zauważyłem, że był tu taki temat....:oops:

U mnie pierwsze kontakty z łaciną zaczęły się od słownictwa medycznego oraz systematycznych nazw gatunkowych rozmaitych stworzeń. Tak przynajmniej mi się wydaje. Potem była literatura piękna...

Pamiętam "Luscinia cantat noctu" z "Syzyfowych Prac" Żeromskiego. Mnóstwo łaciny było też u Sienkiewicza: "Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela"

A potem zwariowałem na punkcie twórczości J. Parandowskiego i wtedy zaczęło się już tak na poważne :)
Bene ergo Physiologus dixit de castore.
Awatar użytkownika
Gorn
Quaestor
Posty: 240
Rejestracja: śr 22 lut 2006, 19:11
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Gorn »

To może też coś dorzucę :)

Będąc w gimnazjum, natrafiłem na stronę jezuity Czesława Michalunio ze zbiorem sentencji łacińskich i sobie troche ich czytałem. Później w trzeciej klasie katecheta dał nam za zadanie nauczyć się po łacinie modlitw "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario", które to pierwsze chyba z błędem na tablicy napisał :) Mieliśmy na to 3 tygodnie, ale już wcześniej mnie do łaciny ciągnęło i "Zdrowaś Mario" z piątku na poniedziałek się nauczyłem. Przez alegorię do wersji polskich poznałem parę słów i trochę odmiany.
To zainteresowanie miało też bardzo duży wpływ na wybór liceum, bo poszedłem do klasy z łaciną.

Od języka Kościoła się zaczęło i na nim się kończy, bo mnie jakoś do lektury Cyceronów i Cezarów nie ciągnie, bardziej do Wulgaty, św. Augustyna i innych :)
Awatar użytkownika
innuendo
Protector domesticus
Posty: 1691
Rejestracja: ndz 05 lut 2006, 23:05
Lokalizacja: Varsovia

Post autor: innuendo »

Gorn pisze: Od języka Kościoła się zaczęło i na nim się kończy, bo mnie jakoś do lektury Cyceronów i Cezarów nie ciągnie, bardziej do Wulgaty, św. Augustyna i innych :)

Bratnia duszo, gdzie Ty się uchowałaś?!
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
Mich@l
Peregrinus
Posty: 17
Rejestracja: śr 15 sie 2007, 19:53

Post autor: Mich@l »

Fajny temat :).

Jak miałem tak 5-9 lat dziadek opowiadał mi różne wymyślane przez siebie historie - jak to polował na wieloryby, łapał mustangi z Indianami na Dzikim Zachodzie, skalpował blade twarze etc.

Za jakiś czas chyba skończyły mu się pomysły, więc zaczął czerpać pełną garścią z mitologii (oraz Biblii). Słuchałem o Heraklesie i jego dwunastu pracach, wyprawie Argonautów, o Troi, przygodach Odyseusza, czy też o Mojżeszu i wyjściu z Izraelitów z Egiptu.

Opowieści te nigdy dla mnie nie były nudne - oprócz tego, że były fascynujące ze względu na swoją fabułę, to dodatkowo dziadek używał barwnego, często dowcipnego języka, urozmaicając go od czasu do czasu łacińskimi sentencjami (np. 'Nec Hercules contra plures') i ich tłumaczeniem ('I Herkules dupa kiedy wrogów kupa' :D).

Krótko mówiąc jak byłem tak w 5-6 klasie podstawówki i wziąłem się za książkowe opracowanie greckich mitów, większość z nich była mi co najmniej znajoma ;).

Coś zostało mi z tego do dziś - strasznie ciągnie mnie na FK, ciekawe tylko co na to moi rodzice... :/. Może jakoś pogodzę to z medycyną....

Jeszcze tylko kilka słów - biorę się za naukę łaciny (z nadzieją, że się wyrobię do matury), więc pewnie będę częstym gościem na tym forum, które zresztą bardzo przypadło mi do gustu (...nie tylko ja jestem inny.... ;p).

Raczej będę więcej czytał, niż pisał, lecz może to się za jakiś czas zmieni.

Pozdrawiam
Michał
Natalli
Peregrinus
Posty: 24
Rejestracja: wt 07 sie 2007, 18:57
Lokalizacja: Resovia

Post autor: Natalli »

I Herkules dupa, gdy narodu kupa - to wersja mojej profesorki od laciny :D
czasami boleśnie odczuwa się brak ludożerców
Amanda
Civis Latinus
Posty: 48
Rejestracja: czw 14 cze 2007, 17:38

Post autor: Amanda »

to do jakich wy szkol chodziliscie ze mieliscie lacine? u mnie nigdzie nie ma szkol z lacina. ja wczesniej nie mialam w ogole do czynienia z tym jezykiem. Poza tym nie widze w tym jezyku nic ciekawego procz przymusu uczenia sie go. Juz greka jest znacznie latwiejsza, wbrew pozorom.
Mich@l
Peregrinus
Posty: 17
Rejestracja: śr 15 sie 2007, 19:53

Post autor: Mich@l »

U mnie jest tak, że owszem jest łacina, ba jest nawet obowiązkowa, ale tylko dla dwóch profili: humanistycznego i biologiczno-chemiczego.

Nie jest jestem jednak pewien ile tych lekcji jest.

Zresztą mnie ona nie dotyczy - klasa niemiecka :P

Gott mit uns etc. ;)

Żartowałem, zostałem w tej klasie tylko z powodu DSD II.
Awatar użytkownika
innuendo
Protector domesticus
Posty: 1691
Rejestracja: ndz 05 lut 2006, 23:05
Lokalizacja: Varsovia

Post autor: innuendo »

Natalli pisze:I Herkules dupa, gdy narodu kupa - to wersja mojej profesorki od laciny :D
Nie tylko Twojej, bo pomimo tego, iż ja jestem z Wa-wy a Ty z Rzeszowa, to wersja tego powiedzenia jest taka sama ;)
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
Loghe
Tribunus militum
Posty: 110
Rejestracja: pn 20 sie 2007, 11:36

Post autor: Loghe »

A ja poprostu po maturze powiedzialam, nie chce uczyc sie dluzej niemieckiego, nie chce miec z tym jezykiem nic wspolnego ( mialam isc na germanistyke, marzylam o tym cale liceum) I co sie stalo? rzucilam sie na głęboką wodę i dostałam sie na FK na UŁ...i wiecie co? kocham te studia jak nie wiem, kocham łacine, kocham grekę, to cudowne języki, trudne, ale cudowne, ciekawe, wyrazajace soba wiecej niz kazdy inny jezyk nowozytny. Ucze sie laciny od roku. Pierwszy semestr studiow byl dramatyczny, łacina a feee natomiast greka...uwielbiam. II semestr był 100 razy leszpy, zaczely sie analizy testow łacińskich, historyczna gramatyka....i łacine pokochalam tak samo jak greke, studia wypas, moze i jestem zboczona :D obym byla taka jak moi wykladowcy, pasjonaci bez granic :D
Awatar użytkownika
Celtis
Aedilis curulis
Posty: 779
Rejestracja: pn 28 sie 2006, 17:49
Lokalizacja: skądinąd

Post autor: Celtis »

jesteś zboczona, hłe, hłe, i nie ma dla Ciebie ratunku :D
[i](...)kiedy zaczęliśmy samodzielnie układać zdania po łacinie i stwierdziliśmy, że wykute prawidła gramatyczne jak pokorni niewolnicy spieszą obsługiwać nasze myśli, serca przepełniły się nam ogromną radością.[/i]
Awatar użytkownika
perperuna
Tribunus militum
Posty: 107
Rejestracja: pt 23 gru 2005, 21:52
Lokalizacja: Chełm

Post autor: perperuna »

To może i ja opowiem o moim pierwszym razie, chociaż nie, nie mogę, wstydzę się, to zbyt osobiste i jeszcze wciąż świeże wspomnienie :oops:

No dobra, co mi tam :twisted:

Stojąc w trzeciej klasie gimnazjum przed problemem wyboru klasy licealnej, wiedziałam tyle, że chcę chodzić do I LO (bo mam je za oknem :D) i że biol-chemy i mat-fizy nie dla mnie. A jako że o soreczce Kropp w Chełmie krążą legendy i jest u nas większą gwiazdą niż w Stanach Dżordż Kluni, to wybór padł na nią i klasę humanistyczno - językową z rozszerzoną nauką języka łacińskiego, bo jakoś zawsze chciałam poznać nauczyciela z prawdziwą osobowością i zapałem, a do tej pory wszyscy byli jacyś nijacy.

No i nie żałuję oczywiście, mimo że moja klasa wówczas bardzo wyśmiewała ten wybór, bo na co komu nauka martwego języka i użeranie się ze zbzikowaną staruszką (to cytaty z ich słów)
Z łaciną styczności wcześniej nie miałam absolutnie żadnej, poza kilkoma drastycznie przekręcanymi sentencjami ;)

Z pierwszej lekcji z sorką niewiele pamiętam (byłam w zbyt wielkim szoku :twisted: ), za to doskonale pamiętam pierwsze kółko łącińskie, na które to tłumy waliły takie, że aż krzeseł zabrakło w legendarnej sali nr 15. Zaś na następnym już kółku stawiły się dzielnie aż...2 osoby, czyli ja i jocelyne, zalążek przyszłych Kropp's Angelsów :) Na początku oczywiście o wiele większe wrażenie od samego języka i kultury antycznej zrobiła na mnie sorka i to jej nieustanne "nie pleć" i "powtórz" na przemian :D
Językiem zainteresowałam się gdzieś tak po pół roku nauki i wtedy spodobało mi się to żmudne wkuwanie tabelek i tłumaczenie neposów ;) Potem wzięłam udział w olimpiadzie jeden raz i drugi, aż zostałam finalistką. Teraz jestem mishowym dziadkiem, który próbował kontynuować naukę łaciny na FK, ale...Ja nie potrafię się uczyć bez sorki Kropp :)

Ależ się rozrzewniłam przy tych wspomnieniach, to były czasy, ach :)
Kropp's angels ;)
Helwiusz Pertynaks
Tribunus militum
Posty: 177
Rejestracja: wt 16 sty 2007, 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Helwiusz Pertynaks »

Łacina fascynowała mnie juz od dawna. Długo sie jej chcialem nauczyc az w koncu w 6 klasie podstawówki postanowiłem kupic podrecznik i uczyc sie łaciny samemu.Tym sposobem stałem sie posiadaczem ksiazki Disce puer- podrecznik do łaciny sredniowiecznej.Nie zaluje kupna, przynajmniej teraz powieksza moj (juz całkiem pokazny) łacinski ksiegozbior 8) . Potem dostałem od pani w osiedlowj ksiegarni za darmo preparacje do Lectio latina 2 i zaczałem sobie drukowac z internetu rózne odmiany itp. Następnie zaczałem sie uczyc prywatnie i tak juz ponad 2 lata z jezykiem Cycerona.Teraz nie moge sobie wyobrazac zycia bez łaciny :)
Awatar użytkownika
Flavius Aetius
Propraetor
Posty: 1115
Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23

Post autor: Flavius Aetius »

Cieszę się i życzę Ci powodzenia. choć ceterum censeo, że greka jest piękniejsza od łaciny :)
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Awatar użytkownika
Aenaeas
Tribunus militum
Posty: 126
Rejestracja: śr 29 sie 2007, 20:20
Lokalizacja: Gedanium

Post autor: Aenaeas »

że też nigdy ja się tu nie wypowiedziałem...
no jak to przyszło... ;)

cóż, pierwszy, prawdziwy kontakt z łaciną miałem w I klasie LO (do którego bardzo chciałem iść, bardziej ze względu na opinię i renomę szkoły, niż fakt nauczania tam łaciny...). choć we wcześniejszych latach mojej edukacji fascynowały mnie zawsze wszelkie sentencje i zwroty łacińskie... ;)
w LO błyskawicznie ten język pokochałem. :) początki były, rzecz jasna, bardzo trudne - nienawidziłem wkuwania tabelek, - ale z czasem:
(...)kiedy zaczęliśmy samodzielnie układać zdania po łacinie i stwierdziliśmy, że wykute prawidła gramatyczne jak pokorni niewolnicy spieszą obsługiwać nasze myśli, serca przepełniły się nam ogromną radością.
:)
na jednej z pierwszych lekcji spytałem o maturę i olimpiadę... ;) a w kolejnych latach dwukrotnie brałem udział w OJŁ, zdałem maturę z łaciny. :) (co jest niezłym szpanem wśród znajomych i powodem do własnej dumy i satysfakcji :D)

po maturze nie odważyłem się na studiowanie FK, mimo iż dostałem się na ten kierunek na UW i na moje UG...
ostatecznie studiuję na II już semestrze archeologię (która też jest fascynująca!) w Uniwersytecie Gdańskim.
[i]Amicum proba, probatum ama...[/i]

***

[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
ODPOWIEDZ