Strona 1 z 2
: sob 18 sie 2007, 12:01
autor: Amanda
A co ma na celu naśmiewanie sie ze studentow? Myslicie, ze to takie zabawne? Ja tez jestem studentką, tez mam łacine i czeka mnie egzamin. Staram sie jak moge, ale nic nie wychodzi. Po prostu nie potrafie sobie tego przyswoic. Ileż można się uczyc (jeszcze w trakcie wakacji) i nic. Nie mam juz pomyslu, jak sie nauczyc tej trudnej laciny. Nie kazdy ma takie zdolnosci, jak wy - nauczyciele, czy klasycy.
: ndz 19 sie 2007, 09:32
autor: Amanda
innuendo pisze:Amanda, to nie jest naśmiewanie się ze studentów tylko z ich tłumaczeń. To tak, jakbyś krytykowała czyiś artykuł a nie krytykowała osoby. Tłumaczenia, z tego co wiem, trafiają do Małego Translatora bez nazwisk. Nikt nie mówi, że jakieś tam błędy popełniła Iksińska z tego a tego roku, tylko w trakcie sprawdzania są "kwiatki" wyłapywane. My studenci notujemy cytaty i złote myśli wykładowców, a oni nasze "kwiatki"
Przecież to wychodzi na to samo - osoba, a jej tłumaczenie. Nie chodzi o żadne nazwiska, ale naśmiewanie jako takie. Jeśli rozrywki dostarcza wam męczarnia studenta, to może lepiej weźcie sie za prawidłową naukę, bo z tego co widzę nauczyciele klasyczni wcale tak się nie przykładają do uczenia, jakby sie mogło wydawać. Taka prymitywna "rozrywka" w Internecie do niczego was nie doprowadzi. Jestem zbulwersowana takim zachowaniem. Brak słów. I wy się potem chcecie tytułować mgr, dr. Kiedyś ten tytuł był w poważaniu. Teraz byle kto zrobi doktorat i obrasta w piórka, myśląc że jest Naj. Kiedyś passa się obróci i z was się będą naśmiewać. Zobaczymy, czy to będzie takie przyjemne...
: ndz 19 sie 2007, 09:59
autor: giertas
Tylko że dla osób, które doskonale znają łacinę, niektóre błędy tak rażą, że czasem nie śmiać, lecz płakać się chce. I to nie wynika z trudności materiału czy braku zdolności, lecz z zupełnej ignorancji ucznia czy studenta.
Czy Ciebie nie śmieszyłoby to[albo dołowało], gdyby maturzysta na egzaminie z matematyki obliczył, że 2 dodać 2 równa się 5? Co by świadczyło o nim?
Poza tym takie "kwiatki" mają ustrzec przed tym, że nawet w prostych zwrotach można popełnić ośmieszający błąd.
PS A w ogóle to owe "kwiatki" spotyka się na wielu kierunkach, nie tylko na klasycznej - zatem czy tylko filolodzy klasyczni "obrastają w piórka i myślą że są Naj"?
: ndz 19 sie 2007, 11:54
autor: Celtis
Amando, wyśmiewanie się byłoby wtedy, gdyby cytaty ktoś rozprowadzał z imionami, nazwiskami, adresami i PESELami - tak to prostu zabawa i, jak pisali przedmówcy (przedpiścy?
), nic osobistego w tym nie ma.
takajedna, doktor na pewno zna tamto z "Małego translatora", bo nam go kiedyś czytał w ramach zajęć z GOJG
tak swoją drogą, czy istnieje jakaś skomputeryzowana wersja? bo zniknął ze ściany sporo czasu temu
: ndz 19 sie 2007, 20:49
autor: Amanda
giertas pisze:Tylko że dla osób, które doskonale znają łacinę, niektóre błędy tak rażą, że czasem nie śmiać, lecz płakać się chce. I to nie wynika z trudności materiału czy braku zdolności, lecz z zupełnej ignorancji ucznia czy studenta.
Czy Ciebie nie śmieszyłoby to[albo dołowało], gdyby maturzysta na egzaminie z matematyki obliczył, że 2 dodać 2 równa się 5? Co by świadczyło o nim?
Poza tym takie "kwiatki" mają ustrzec przed tym, że nawet w prostych zwrotach można popełnić ośmieszający błąd.
PS A w ogóle to owe "kwiatki" spotyka się na wielu kierunkach, nie tylko na klasycznej - zatem czy tylko filolodzy klasyczni "obrastają w piórka i myślą że są Naj"?
Nie, nie śmieszyło by mnie gdybym miała taką uczennicę. Oznaczało by to raczej, że to ja czegoś nie dopilnowałam i że ta osoba ma najwyraźniej poważne trudności z materialem. Nie zgodze sie, ze jest to powodem ignorancji ucznia. Na pewno nie można wszystkich wkładać do jednego worka, jesli przydarzyl Ci sie taki uczen, ktory nie chcial sie uczyc. Owszem, ze owe "kwiatki" spotyka się na wielu kierunkach -> niestety jest to smutna rzeczywistość, iż nastała swoista moda na wklejanie w necie przez nauczycieli potknięć studentow. Nie jest to fair nawet jesli te "kwiatki" sa anonimowe bez imion. Jeśli znalazłabym tutaj np swoj "kwiatek" mimo ze bez imienia to wcale nie było by mi przyjemnie, a przykro. Nie widze w takiej akcji najmniejszego sensu.
Ustrzegac mozna zawsze na inne sposoby. Nigdy na takie, ktore godza w godnosc drugiej osoby.
: ndz 19 sie 2007, 20:55
autor: Keraunos
Nie masz poczucia humoru.
Jak coś jest błędne to śmieszy. Uczniów błędy nauczycieli, nauczycieli błędy uczniów. I nie jest to nic nowego, to samo było przed wojna czy w XIX wieku. To normalne.
Tak jak np. w komedii śmieszy jak ktoś się np. poślizgnie na skórce od banana i przewróci. A przecież niby to głupie bo to nieszczęście, może sobie nogę złamać itp. Ale i tak śmieszy
Chyba że ktoś smutas
: ndz 19 sie 2007, 22:28
autor: Castlereigh
Amanda pisze:[ciach!] Nie, nie śmieszyło by mnie gdybym miała taką uczennicę. Oznaczało by to raczej, że to ja czegoś nie dopilnowałam i że ta osoba ma najwyraźniej poważne trudności z materialem. Nie zgodze sie, ze jest to powodem ignorancji ucznia.
Dla mnie to, co napisałaś, jest dowodem, że w naszej nauce i dydaktyce dzieje się coś bardzo złego: dopuszcza się założenie, że nauczyciel jest winny, bo uczennica nie wie, że 2+2 to jednak nie 5. Wierzę, że jest jakiś promil nauczycieli, którzy jej nie powiedzieli, że ma wyjść 4, ale wierzę równie mocno, że zdecydowana większość powtarzała tę prawdę do znudzenia. I dlatego jestem zirytowana takimi tekstami. Najlepszy nauczyciel nie wleje uczniowi wiedzy do głowy bez jego chęci i pracy i byłoby dobrze, gdyby ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że obwinianie nauczycieli i zdejmowanie winy za swoje porażki z uczniów doprowadzi do wytworzenia pokolenia żałosnych idiotów.
: ndz 19 sie 2007, 23:02
autor: innuendo
Castle, bo to nauczycieli wina, że uczeń nie umie. To nauczyciel jest zły bo nie nauczył.
Kurczę, nawet najlepszy nauczyciel nie wbije do łba, jak uczeń jest toporny i nie skory do współpracy
Ja trafiłam na różnych nauczycieli. Miałam takich, którzy rzeczywiście chyba minęli się z dziedziną nauki, której uczyli. Miałam też takich, którzy potrafili mnie oczarować i samą swoją osobowością zmusić bym ślęczała nad łaciną i poznawała jej prawidła. Widząc jednak, ile czasu i energii wkładali w uczenie nigdy bym nie powiedziała, że to, iż czegoś nie umiem to ich wina. Owszem, ludzie genialni zdarzają się rzadko i mało jest osób, które pojmują wszystko w mig. Do mnie np. trzeba dotrzeć. Jednak są uczniowie/studenci, którzy mówiąc nieładnie leją sobie na wszystko. A takich wykładowca rozpozna. Rozpozna, komu nie wychodzi, ale się stara a kto olewa studia.
A teraz takie pytanie do Ciebie, Amanda. Dlaczego tak silnie zaatakowałaś teraz "kwiatki"? Dlatego, że Ty sama masz teraz z łaciną problemy, jak pisałaś? Bo "kwiatki" są tu od dłuższego już czasu tak samo, jak cytaty wykładowców. Dlaczego wykładowcy potrafią śmiać się ze swoich słów a studenci są na tyle zgorzkniali, iż nie stać ich chociaż na mały uśmiech? Tak, jak napisał Keraunos, pewne rzeczy nas po prostu śmieszą. Jak Rzymianina cieszył kiedyś widok fallusa, tak filologa bawią "kwiatki". Wiesz, my nie byliśmy od razu dobrzy z łaciny. Każdy z nas może Ci napisać swoje "kwiatki" Bo Ty wg mnie dalej mylisz śmianie się z czyiś błędów językowych a śmianie się z osoby. Dla Twojej wiadomości napiszę, iż często wykładowca nawet nie wie, z czyjej pracy "wyłowił" "kwiatki". Po prostu spisuje, co ciekawsze.
: pn 20 sie 2007, 15:59
autor: Amanda
Po 1. nie atakuje, a wyrazam swoja opinie na ten temat. Po 2. nie jest to zwiazane z moimi rzekomymi klopotami, bo z takimi "kwiatkami" spotykalam sie juz znacznie wczesniej. Ja po prostu na te forum lacinskie rzadko kiedy wchodze, a jak juz wejde to przegladam wszystkie tematy i na te, ktore mnie zainteresuja odpowiadam.
Zadam pytanie odwrotne - dlaczego nalezy robic z nauczycieli "swietoszkow" skoro wiekszosc takich nie jest? Ja tez wyrazam opinie na podstawie wlasnych doswiadczen i obserwacji uczniow i naprawde w dzisiejszych czasach nauczyciele z powolania to rzadkosc. Wiekszosc jest niekompetentnych, obrastają w piorka i chełpią sie tym, ze sa "góra" nad uczniem. Niestety ale taka jest prawda. Ja rowniez moge powiedziec, ze najlatwiej zwalac na ucznia. Widze co sie dzieje w polskim szkolnictwie i nigdy nauczycieli nie popieralam. Bo studenteria, ktora na nauczycieli sie uczy to najgorsza studenteria, ktora zamiast do nauki to do szklaneczki czesto zaglada. I takich jest wiele. Owszem, ze sa tez Ci, ktorym naprawde lezy dobro ucznia. Podobnie i uczniowie - sa Ci, ktorzy sie staraja i sa tez Ci, ktorym nie zalezy.
Ale ja zdania nie zmienie i po raz 3 pisze to samo, ze nie wazne czy kwiatki sa anonimowe chodzi o sam fakt takiego procederu, ktory nic nie wnosi do trudnosci zwiazanych z nauka danego przedmiotu.
Czy myslicie, ze jak takie kwiatki sie wystawi w necie to uczen od razu sie zmobilizuje? NIE, tutaj sie gleboko mylicie. To jeszcze bardziej zniecheci. Moze wy macie humor, ale sa osoby ktorych wcale nie smiesza takie rzeczy i to musicie uszanowac.
: pn 20 sie 2007, 17:34
autor: Keraunos
Amanda pisze:Zadam pytanie odwrotne - dlaczego nalezy robic z nauczycieli "swietoszkow" skoro wiekszosc takich nie jest? Ja tez wyrazam opinie na podstawie wlasnych doswiadczen i obserwacji uczniow i naprawde w dzisiejszych czasach nauczyciele z powolania to rzadkosc. Wiekszosc jest niekompetentnych, obrastają w piorka i chełpią sie tym, ze sa "góra" nad uczniem. Niestety ale taka jest prawda. Ja rowniez moge powiedziec, ze najlatwiej zwalac na ucznia. Widze co sie dzieje w polskim szkolnictwie i nigdy nauczycieli nie popieralam. Bo studenteria, ktora na nauczycieli sie uczy to najgorsza studenteria, ktora zamiast do nauki to do szklaneczki czesto zaglada. I takich jest wiele. Owszem, ze sa tez Ci, ktorym naprawde lezy dobro ucznia. Podobnie i uczniowie - sa Ci, ktorzy sie staraja i sa tez Ci, ktorym nie zalezy.
Z nauczycieli nie należy robić świętoszków tyle że mylisz przyczynę ze skutkiem. To właśnie dlatego część nauczycieli jest niekompetentna bo nie wymagano od nich jako od uczniów. Jeśli od uczniów wymagać, wyrzucać wielu ze szkoły średniej (bo tam to jest ważne jak kiedyś było) to i nauczyciele będą kompetentni. Nauczyciel nie powstał cudem tylko był uczniem. I słabi nauczyciele są właśnie skutkiem mało restrykcyjnej szkoły.
Właśnie jak by ich błędy ktoś napiętnował, wyśmiał to by może nie zostali nauczycielami. A teraz ogólnie modne jest (nie wszędzie oczywiście) nic nie umieć.
A to że błędy nie można wykorzystać też nie jest prawdą. Nie wiem czy spotkałaś się do angielskiego z książkami typu: jakie błędy najczęściej popełniają np. Polacy uczący się angielskiego. Właśnie takie prace powstają na podstawie takich „kwiatków” i umożliwiają innym ich unikać.
Zresztą mylić się to normalne. Chyba każdy ucząc się obcego języka robi błędy.
: pn 20 sie 2007, 17:49
autor: Mich@l
Właśnie jak by ich błędy ktoś napiętnował, wyśmiał to by może nie zostali nauczycielami. A teraz ogólnie modne jest (nie wszędzie oczywiście) nic nie umieć.
Nie chcę się wtrącać, ale mógłbyś mi to wytłumaczyć? Zwyczajnie nie rozumiem
; u nas w szkole brak wiedzy jest najczęściej powodem zdrowego, ba leczniczego śmiechu - niezależnie kogo to dotyczy - uczniów czy też nauczycieli.
: pn 20 sie 2007, 17:59
autor: Castlereigh
Amanda pisze:[ciach!] Widze co sie dzieje w polskim szkolnictwie i nigdy nauczycieli nie popieralam. Bo studenteria, ktora na nauczycieli sie uczy to najgorsza studenteria, ktora zamiast do nauki to do szklaneczki czesto zaglada. [ciach!]
Nie wydaje Ci się, że powyższe stwierdzenie o "studenterii" jest pomówieniem, za które ktoś mógłby skierować do sądu sprawę o zniesławienie? Zauważ, że nie ma tam ograniczeń ("czasem", "w większości" itd.), tylko "studenteria... to". I chyba nie muszę dowodzić, jak bardzo krzywdzące i kłamliwe jest to zdanie, prawda?
Ja - i nie tylko ja na tym forum zapewne, choć ze "studenterii" jakiś czas temu wyrosłam, ale "na nauczycieli się uczyłam" - czuję się obrażona. I apeluję, żebyś przestała obniżać poziom tego forum.
: pn 20 sie 2007, 18:10
autor: Keraunos
Mich@l pisze:Właśnie jak by ich błędy ktoś napiętnował, wyśmiał to by może nie zostali nauczycielami. A teraz ogólnie modne jest (nie wszędzie oczywiście) nic nie umieć.
Nie chcę się wtrącać, ale mógłbyś mi to wytłumaczyć? Zwyczajnie nie rozumiem
; u nas w szkole brak wiedzy jest najczęściej powodem zdrowego, ba leczniczego śmiechu - niezależnie kogo to dotyczy - uczniów czy też nauczycieli.
I tak właśnie powinno być jak jest u was w szkole, że błędy uczniów i nauczycieli są powodem zdrowego śmiechu. Możesz powiedzieć, że chodzisz do dobrej szkoły.
A modne to był taki skrót myślowy. Rozumiałem to, nie do końca jeszcze w szkole (na całe szczęście, choć i tam już się zdarza zwłaszcza w słabszych szkołach) ale w mediach.
Np. coraz większa popularność programów, które nic nie uczą, a wycofywanie znanych i kształcących takich jak choćby „Wielka gra” w przypadku których trzeba było mieć naprawdę ogromną i szczegółowa wiedzę by wygrać.
Albo zobacz niektóre gwiazdy muzyki które wręcz szczycą się swoją niewiedzą, czy tym, że nie chciało im się uczyć.
Albo inny przykład z jakiejś edycji big brother (nie polskiej). Jedna z osób nie wiedział kto to był Sheakspeare i powiedziała: Who is the fucking Shakespeare? To powiedzenie stało się modne, robiono tam z nim koszulki, itp. Czyli można powiedzieć gloryfikowano niewiedzę.
: pn 20 sie 2007, 18:13
autor: Flavius Aetius
Ja właśnie uczę się na nauczyciela, ale powyższymi słowami nie jestem oburzony, bo są skutkiem albo zbytniej i bezkrytycznej wiary plotkom, albo nieznajomości materiału. Wszystko bowiem zależy od każdego człowieka i zapewniam cię, że student nieskory do nauki, a do "szklaneczki" i owszem nauczycielem nie będzie, no chyba że zadziałają tu inne siły. W swoim otoczeniu akademickim spotkałem się ze wspaniałymi nauczycielami i wykładowcami, którzy jednak również są ludźmi, a więc mają prawo i śmiać się z głupoty innych, jeśli nie naruszają ich ososbistej godności poprzez wymienienie z imienia i nazwiska, i w przeszłości zapewne niejednokrotnie bawili się przy alkoholu. Jednak jakimś dziwnym trafem nie stali się przez to niekompetentni.
: pn 20 sie 2007, 19:04
autor: innuendo
Ja również kształcę się na nauczycielkę i robię to z zamiłowania a nie przymusu. Alkoholu wogóle nie piję, więc powyższe stwierdzenie mnie śmieszy.
Flavii, nigdy nie wiesz, jak potoczą się losy danego człowieka.