chciałem zaproponować swoją wersję tłumaczenia pieśni (I,XI) Horacego, zwanej "Do Leukonoe"... Brakowało mi zawsze przekładu, który by odpowiadał mnie osobiście, a to zbyt dalekie od oryginału, a to zbyt mętne... Co o tym sądzicie? Zrobiłem to dla, hm, nazwijmy: rozrywki intelektualnej, ale może nie jest to aż takie złe?


[trzymałem się 11-zgłoskowego wersu i w miarę stałego rytmu, jak w przekładzie Sienkiewicza mniej więcej, ze średniówką po piątej sylabie...]
***
O, Leukonoe, niegodne dociekać,
jaki kres życia mnie lub ciebie czeka,
od bogów dany; i nie śmiej próbować
wróżb Babilonu bezbożnego słowa!...
lecz to, co Los ześle, przyjmij w pokorze.
Czy jeszcze wiele, czy ostatnią może
śle Jowisz zimę, co ciska najsrożej
o klif oporny tyrreńskie bałwany –
mądra bądź: winem dziś napełnij dzbany,
niechaj przed chwilą obecną niezdrowe
pierzchną nadzieje! Wszak nawet rozmowę
naszą Czas kradnie, zawistny pan ludzi...
Żyj każdym dniem, zamiast jutrem się łudzić.
[edycja: 1 III 2007, 22:20]
Liczę na jakieś wypowiedzi, najlepiej krytyczne.

Valete,
Gustavus