Strona 1 z 1
Horacy: Do Leukonoe (Carmina I, XI) Alternative Version. :)
: śr 28 lut 2007, 20:02
autor: Gustavus
Witam,
chciałem zaproponować swoją wersję tłumaczenia pieśni (I,XI) Horacego, zwanej "Do Leukonoe"... Brakowało mi zawsze przekładu, który by odpowiadał mnie osobiście, a to zbyt dalekie od oryginału, a to zbyt mętne... Co o tym sądzicie? Zrobiłem to dla, hm, nazwijmy: rozrywki intelektualnej, ale może nie jest to aż takie złe?
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
A może przeciwnie, nigdy więcej nie mam składać takich częstochowskich rymów?
[trzymałem się 11-zgłoskowego wersu i w miarę stałego rytmu, jak w przekładzie Sienkiewicza mniej więcej, ze średniówką po piątej sylabie...]
***
O, Leukonoe, niegodne dociekać,
jaki kres życia mnie lub ciebie czeka,
od bogów dany; i nie śmiej próbować
wróżb Babilonu bezbożnego słowa!...
lecz to, co Los ześle, przyjmij w pokorze.
Czy jeszcze wiele, czy ostatnią może
śle Jowisz zimę, co ciska najsrożej
o klif oporny tyrreńskie bałwany –
mądra bądź: winem dziś napełnij dzbany,
niechaj przed chwilą obecną niezdrowe
pierzchną nadzieje! Wszak nawet rozmowę
naszą Czas kradnie, zawistny pan ludzi...
Żyj każdym dniem, zamiast jutrem się łudzić.
[edycja: 1 III 2007, 22:20]
Liczę na jakieś wypowiedzi, najlepiej krytyczne.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Valete,
Gustavus
: pt 27 kwie 2007, 21:56
autor: Flavius Aetius
Po pierwsze: zjawisko rymu odnośnie utworu poety klasycznego jest jeśli nie czymś brzmiącym zabawnie, to na pewno rzeczą brzmiącą sztucznie i przekłamującą oryginalne brzmienie tekstu.
Po drugie: stosowanie archaicznych form i zwrotów polszczyzny, mających niby nadać przekładowi bardziej dostojną szatę, a w konsekwencji, przynajmniej w moim odczuciu, czyniące tekst sztywnym i beznamiętnym
Po trzecie: dwa powyższe elementy sprawiają, że tekst jest daleki od brzmienia oryginału.
: pt 27 kwie 2007, 23:11
autor: Celtis
Flavii, przekład to przekład, tak czy inaczej nie da się oddać wszystkiego, a kwestie metryczne, zwłaszcza w przypadku metrów trudniejszych czy do oddania, jak na przykład właśnie asklepiadejów, leżą raczej w gestii tłumacza - owszem, pewnie tłumaczenie wierszy starożytnych na prozę jest z pewnych względów lepsze? stosowniejsze? (wstawić wedle uznania), ale biorąc pod uwagę nasze pojęcie o tym, jak brzmiały łacińskie wiersze, to ani nasza proza, ani poezja nie są temu brzmieniu dostatecznie bliskie.
: sob 28 kwie 2007, 11:42
autor: innuendo
Dodatkowo pamiętać należy, że w polskim nie ma wielu metrów. Są próby zastąpienia ich lub sprostaniu ( np. heksametrowi w polskim ). Poza tym, jak pamiętasz zapewne z ostatniego wykładu z literatury, w wielu przypadkach nie można sobie poradzić z przekładem Horacego, gdyż wychodzi ironia lub zgoła co innego niż w tekście oryginalnym. Dla poezji łacińskiej byłoby, moim zdaniem, lepiej, gdyby pozostała nie przetłumaczona.
: sob 28 kwie 2007, 18:53
autor: Flavius Aetius
Heh, dla wielu chyba byłoby to zbawienne
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
: sob 28 kwie 2007, 21:32
autor: Celtis
dla wszystkiego byłoby lepiej, gdyby może nie tyle nie zostało przetłumaczone, co było też czytane w oryginale
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
bo dobry przekład nie jest zły i może mieć własną wartość jako utwór.
: ndz 29 kwie 2007, 21:24
autor: Biberius Vinius Mero
Flavius Aetius pisze:Po pierwsze: zjawisko rymu odnośnie utworu poety klasycznego jest jeśli nie czymś brzmiącym zabawnie, to na pewno rzeczą brzmiącą sztucznie i przekłamującą oryginalne brzmienie tekstu.
A gdzieżby tam. Przecież juz przekład sam w sobie jest rzeczą "przekłamującą oryginalne brzmienie tekstu" - oczywiście, bo zmienia się język. Tekst oryginału przekładamy nie tylko na inny jezyk, ale tez na wszystkie związane z nim systemy konwencjonalne. A więc zmieniamy tez poetykę: z normalnej łacińskiej, iloczasowej, na normalną polską - sylabiczną z rymami. Celem przekładu jest uzyskanie w języku docelowym czegoś, co wygląda na naturalny dla tego języka utwór poetycki - a naturalny dla nas język poetycki, wbrew trwającym od kilkudziesięciu lat eksperymentom
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
, przewiduje obecnośc rymów.
Co do archaizmów, uznanie czegoś za archaizm w poezji w dużej mierze zalezy tylko od obycia z językiem poetyckim. Jęsli ktoś chce koniecznie obcować tylko ze współczesnym językiem polskim, powinien sobie czytać kolumnę sportową ulubionej gazety, a nie "Odę do Leukonoe"
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
: ndz 29 kwie 2007, 23:17
autor: Flavius Aetius
Prawdziwy "człowiek renesansu".
: pn 30 kwie 2007, 17:05
autor: C. Iulius Aquilius
I słusznie, bo każde inne podejście do przekładu musi zakończyć się niepowodzeniem. Przekład nigdy nie będzie wierny, starajmy się więc uczynić go pięknym.
Gdzie w tym tłumaczeniu są jakieś archaizmy? Każdy wyraz czy zwrot w nim zastosowany mógłby się pojawić we współczesnej rozmowie wykształconych Polaków.
: sob 05 maja 2007, 11:28
autor: Heliotis
Gustave, czytanie twego dziełka sprawia przyjemność, rymy są dobre, niegramatyczne, rytm się nie łamie. Przekład trzyma poziom, aczkolwiek zastanawiam się, czy warto obecnie sięgać po schemat rytmiczny wykorzystany niegdyś przez Sienkiewicza - jego tłumaczenie jest tak charakterystyczne, że każde kolejne w owym schemacie siłą rzeczy będzie się z nim kojarzyć. Naturalnie, nie musi to być wadą przekładu.
Biberius Vinius Mero pisze:Celem przekładu jest uzyskanie w języku docelowym czegoś, co wygląda na naturalny dla tego języka utwór poetycki - a naturalny dla nas język poetycki, wbrew trwającym od kilkudziesięciu lat eksperymentom , przewiduje obecnośc rymów.
Uwaga pierwsza: czy rzeczywiście rymowanie stanowi najbardziej naturalną formułę poetycką w j. polskim (a przez "naturalną" rozumiem neutralną, czyli najbardziej możliwie przezroczystą dla odbiorcy)? A jeśli tak, to dla kogo? Dla nas, czytających Słowackiego, Norwida, Gałczyńskiego, Tuwima? Czy dla nas, czytających Hartwig, Miłosza, Lipską, ba, nawet panów spod znaku Ha! art? Nie broniłabym raczej stosowania rymów w przekładzie polskim ze względu na ich naturalność - wręcz przeciwnie, właśnie ze względu na specyfikę, odwołanie się poprzez taki środek do konretnej tradycji translatorskiej.
Uwaga druga: jak dalece uprawnione są starania o tzw. "naturalność" przekładu przez nas tworzonego (czyli de facto nowego tekstu naszego autorstwa)? Możnaby się zastanowić, czy miary eolskie, przeniesione przez Horacego na grunt rzymski, wyglądały dla współczesnego mu czytelnika "naturalnie"; czy ich niezwykłość nie była właśnie elementem niepokojącym, przyciągającym uwagę. Zdaje mi się, że eksperyment formalno-treściowy, zwłaszcza w przypadku tak popularnych utworów, jak C. I, 11, ma szansę bycia tekstem bardziej oryginalnym, co osobiście cenię wysoko. Oczywiście, wszystko zależy od tego, jakiej odpowiedzi udzielasz na pytanie o priorytety (powinności?
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
) tłumacza.
: pn 07 maja 2007, 13:46
autor: Biberius Vinius Mero
Heliotis pisze:Biberius Vinius Mero pisze:Celem przekładu jest uzyskanie w języku docelowym czegoś, co wygląda na naturalny dla tego języka utwór poetycki - a naturalny dla nas język poetycki, wbrew trwającym od kilkudziesięciu lat eksperymentom , przewiduje obecnośc rymów.
Uwaga pierwsza: czy rzeczywiście rymowanie stanowi najbardziej naturalną formułę poetycką w j. polskim (a przez "naturalną" rozumiem neutralną, czyli najbardziej możliwie przezroczystą dla odbiorcy)?
Dla mnie moja prywatna definicja "normalnej" poezji polskiej przewiduje obecnośc rymów. Oczywiście, można to złożyc na to, z jaką literaturą (= z jaki system formalny prezentującą poezją) styka się u nas człowiek od dziecka, faktem jest, że tekst ujęty w całkiem ścisły system formalny pt. bezrymowy heksametr polski, nie jest dla osoby stykającej się z nim pierwszy raz, rozpoznawalny jako wiersz (chyba, że po samym druku).
Natomiast ta sama osoba stykająca się z wierszem ujętym w _dowolny_ system formalny, _ale_ zawierający poza tym rymy, rozpozna to jako wiersz bez żadnego trudu. Więc rym jest cechą wybijającą się, mimo że poezja ma ich poza tym całe mnóstwo (cech charakterystycznych, rozumie się). To rozumiem przez "naturalny dla nas" system odróżniający mowę wiązaną od prozy, nawet artystycznej.
W konsekwencji, jeśli w wierszu łacińskim wyróznikiem "normalnego" wiersza jest określone metrum iloczasowe, to jeśli oprócz całej treści mamy w przekładzie przenieśc też ową formalną naturalnośc, trzeba przełożyc utwór wierszem sylabicznym z rymami.
Możnaby się zastanowić, czy miary eolskie, przeniesione przez Horacego na grunt rzymski, wyglądały dla współczesnego mu czytelnika "naturalnie";
Racja, mogły nie brzmiec. Trudno tu jednak coś konkretnego orzec. Nawet fakt, że miary Horacego nie były jakoś szalenie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
popularne w późniejszej poezji można złożyc na karb nie ich nienaturalnosci, tylko:
a) trudnosci kompozycji
b) tego, że spora liczba utworów poetyckich jednak zaginęła i nie mamy pojęcia o jej treści oraz formie.
A eksperyment - oczywiście, byle był udany...