Celtis pisze:może neutrom rzadko towarzyszą niezadiektywizowane participia?
Aleś wykombinowała
W tej rozmowie, moi mili, stawiamy wóż przed koniem.
Bo wychodzi na to, że są jakieś z góry narzucone kategorie i poszczególne formy językowe muszą się w nie wpasować
Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Najpierw jest język, a potem są bardziej lub mniej udane (ale nigdy nie idealne) próby jego opisu.
Pariticipia mają następujące końcówki: -s, -is, -i, -em (-s dla neutrów),
-i /-e (w zależności od tego, czy participium ma charakter bardziej przymiotnikowy - PARTICIPIUM ATTRIBUTIVUM, czy bardziej czasownikowy - PARTICIPIUM PRAEDICATIVUM), -s; -es (-ia dla neutrów) -ium, -ibus, -es (-ia dla netrów) -ibus, -es (-ia dla neutrów).
Dalej: możemy uznać, że participium należy do grupy mieszanej, ale WYJĄTKOWO neutra mają -ia (a nie -a, jak to jest w rzeczownikach grupy mieszanej).
Możemy też uznać (tak jest w Trojaczkach n.b.), że participia należą do grupy samogłoskowej, ale WYJĄTKOWO mogą mieć -e w abl.sg., gdy występują w zdaniu w roli part. praedicativum.
Każda z tych opcji jest dopuszczalna. Preferowanie jednej lub drugiej wynika jedynie ze względów dydaktycznych: w jaki sposób łatwiej nam będzie zapamiętać odmianę participiów.
Ja preferuję drugą opcję.
A tak w ogóle to róznica między "bibente" a "bibenti" jest dokładnie taka sama, jak w polszczyźnie między "niepijącym" (w sensie "abstynent"), a "nie pijącym" (w sensie "nie pije, bo na przykład dziś akurat prowadzi samochód").
Bardzo mi się też nie podoba wymysł "participium zadjektywizowane". Określenie fundamentalnie błędne i staszliwie pretensjonalne.
Participia nie potrzebują być "zadjektywizowane", bo w ich naturze leży to, że należą jednocześnie do morfo-semantyki nominalnej i werbalnej. One mają wszystko, by w zdaniu pełnić rolę przydawki w taki sam sposób, jak przymiotnik (participium attributivum) i nie potrzeba ich wcale w żaden sposób "adjektywizować", czymkolwiek owa tajemnicza "adjektywizacja" miałaby być.