Mnie uczono, że każde zdanie zaczynamy tłumaczyć od wyszukania podmiotu (rzeczownik w nom.) i orzeczenia (czasownik), na których opiera się całe zdanie i potem staramy się przetłumaczyć resztę zdania podpasowując tłumaczenie pod nasz podmiot i orzeczenie.
Ogółem to wygląda tak:
1. Wyszukujesz podmiot (rzeczownik w nom., często na początku zdania np.: "dux" - "wódz").
2. Wyszukujesz orzeczenie (czasownik w formie osobowej, często umieszczany na końcu zdania np: "scit" - "wie" -> bardzo często obok niego jest bezokolicznik, który się z nim łączy np.: "videre possum" - "mogę widzieć").
3. Gdy przetłumaczymy podmiot i orzeczenie bierzemy się za tłumaczenie słów reszty zdania.
4. Każde słowo podpasowane jest pod podmiot i orzeczenie, i pod tym kątem je tłumaczymy
Nie wiem jak wy ale ja sobie taką metodę wypracowałem (na podstawie paru wskazówek mojej prof.)
@edit
Chyba popełniłem omyłkę i trochę źle to zrozumiałem...
Jeżeli chodzi o rozpoznanie jakieś choroby to polecam:
http://chomikuj.pl/Blackkalia/Piel*c4*9 ... 947741.doc
a jak o zwykłe zdania to jak wyżej.