Witam
Właściwie to już bardzo dawno był poruszany ten temat, ale w przyszłości może komuś się to przydać ..., więc przedstawię pierwszy akapit. Ale proszę Olimpijczyków o skorygowanie błędów ...
De Androcli cum leone amicitia
Aliquando Romae spectaculum venationis populo dabatur. Multae ferae bestiae apparebant, inter quas leo corporis magnitudine terribilique voce oculos omnium in se convertit. Introductus est intercomplures ad pugnam cum bestiis servus viri consularis. Ei servo Androclus nomen erat. Ubi hunc ille leo procul vidit, repente constitit ac deinde sensim atque placide, tamquam hominem noscitans, accedit. Tum caudam more canum placide movet cruraque et manus hominis lingua leniter tangit. Androclus inter illa blandimenta ferocis bestiae amissum animum recuperat paulatimque oculos ad leonem vertit.
A teraz czas na moje własne tlumaczenie, które może nie jest stylistycznie poprawne, ale wiadomo o co chodzi
O przyjaźni Androclusa z lwem
Kiedyś w Rzymie miały miejsce (dosł. były dawane) walki z dzikimi zwierzętami. Wiele dzikich zwierząt ukazywało się, pośród których lew zwrócił na siebie oczy wszystkich wielkością ciała i strasznym głosem. Do walki z bestiami wprowadzony został między bardzo wieloma niewolnik byłego konsula. Niewolnik ten miał na imię Androclus. Gdy tego zobaczył z daleko ów lew, nagle zatrzymał się, następnie jakby poznając człowieka, podszedł powoli i ostrożnie. Wtedy spokojnie porusza ogonem psim zwyczajem, łagdonie dotyka rąk i nóg człowieka. Androclus wśród owych pieszczot groźnej bestii odzyskuje straconego ducha (straconą odwagę) i powoli skierował oczy w stronę lwa.
Wszelkie poprawki mile widziane