Tłumaczenie tekstów jako podstawa nauczania łaciny?
Tłumaczenie tekstów jako podstawa nauczania łaciny?
Utarło się nauczać łaciny poprzez przekładanie tekstów oryginalnych na dany język ojczysty. Tylko... czy to jest metoda słuszna? Moje własne doświadczenia z językami nowożytnymi mówią mi, że - aby dany język lepiej poznać - trzeba w pewnym momencie porzucić język polski, myślenie po polsku, należy "wczuć" się w język obcy (i zaprzestać zbyt częstego sięgania po słownik). Tymczasem nieustanne przekładanie tekstu, zdanie po zdaniu, na polski prowadzi do tego, że nie wnikam w pełni w język tekstu, ciągle wracam do myślenia po polsku. Nie twierdzę, że to jest nieużyteczne. Twierdzę tylko, że umiejętność tłumaczenia tekstu i rozumienie tekstu są dwiema różnymi sprawami, a przecież w opanowaniu języka chodzi głównie o jego rozumienie (i czynne używanie, którego nb. w przypadku łaciny uczą może gdzieś na filologii klasycznej). Uważam, że tłumaczenie na polski - szukanie ładnie brzmiących odpowiedników itp. - może być stratą czasu, jeśli ktoś nie planuje kariery tłumacza. Podobnie, nie da się płynnie mówić (pisać) w innym języku, jeśli człowiek ciągle musi przekładać z "naszego" na obce. Scripsi Ciekaw jestem Waszych opinii.
PS. Zainspirował mnie wpis Flaviusa Aetiusa w wątku: viewtopic.php?t=3763&highlight=
PS. Zainspirował mnie wpis Flaviusa Aetiusa w wątku: viewtopic.php?t=3763&highlight=
et eunt homines mirari alta montium, et ingentes fluctus maris, et latissimos lapsus fluminum, et Oceani ambitum, et gyros siderum, et relinquunt se ipsos, nec mirantur (S. Augustini Confessiones)
Zgadzam sie w 100%. Ucząc się w szkole trzeba robić co każą;)
Ale ucząc sią łaciny dla siebie tłumaczenie zawsze uważałem za stratę czasu i pracę majaca mały sens. Bo i po co? Tekst czytam żeby go rozumieć i czytac w oryginale zamiast przekładu. Po co mi więc własny przekład robić. Starałem się zawsze po prostu zrozumieć tekst tak jak polską książkę. Zresztą nauczyciele języków nowożytnych polecaja ten sposób nauki. W tym przypadku nie trzba nawet często znać każdego słówka i szukać go po słowniku, starczy łapać sens.
I tu znów widzę różnice w nauczaniu łaciny i języków noworzytnych. Na łacinie mówi sie żeby każde słówko dokładnie sprawdzać w słowniku. A na jezykach noworzytnych wrecz przeciwnie że wszytskiego sprawdzanie to błą, że trzeba jak najwiecej łapać z kontekstu. Ciekaw jestem wogóle dlaczego aż taka różnica w sposobie nauczania.
Ale ucząc sią łaciny dla siebie tłumaczenie zawsze uważałem za stratę czasu i pracę majaca mały sens. Bo i po co? Tekst czytam żeby go rozumieć i czytac w oryginale zamiast przekładu. Po co mi więc własny przekład robić. Starałem się zawsze po prostu zrozumieć tekst tak jak polską książkę. Zresztą nauczyciele języków nowożytnych polecaja ten sposób nauki. W tym przypadku nie trzba nawet często znać każdego słówka i szukać go po słowniku, starczy łapać sens.
I tu znów widzę różnice w nauczaniu łaciny i języków noworzytnych. Na łacinie mówi sie żeby każde słówko dokładnie sprawdzać w słowniku. A na jezykach noworzytnych wrecz przeciwnie że wszytskiego sprawdzanie to błą, że trzeba jak najwiecej łapać z kontekstu. Ciekaw jestem wogóle dlaczego aż taka różnica w sposobie nauczania.
Beatos in caelo Latine locuturos probabile
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
No dobrze, może nieprecyzyjnie się tam wyraziłem, dlatego pozwolę sobie tutaj sprezycować. Otóż w wakacje przed przyjściem na I rok filologii klasycznej przetłumaczyłem gorzej lub lepiej ok. czterech ksiąg "De bello Gallico" Cezara. Robiłem to w ten sposób, że z pomocą słownika pisałem całe strony własnego przekładu, dokonując go zdanie po zdaniu i niezwykle często popełniając błędy wynikające z niezrozumienia szerszego kontekstu. Sądzę, że o tym mowił mjs. Przyszedłwszy na studia pewien wykładowca powiedział nam, że nie ma co pisać tego typu rzeczy, lecz lepiej jest czytać tekst, wypisując jedynie niezrozumiałe słówka ze słownika. Na początku trudno było się na taki sposób przestawić, ale w końcu się udało. Metoda ta, stosowana jednak nie przez wszystkich studentów, okazała się doskonała, ponieważ można świetnie skupić się na treści tekstu, powiększając przy okazji zasób słownictwa. Dzięki temu z łatwością przychodzi mi teraz lektura Neposa, Cezara i Cycerona niemalże bez pomocy słownika. Priorytetem jest swoisty automatyzm czytania tekstu ze zrozumieniem, ażeby skupiać się na treści, nie zaś na zawiłościach i meandrach składni czy fleksji. I o to właśnie mi szło w tamtym poście, nie o bezmyśle tłmaczenie zdanie po zdaniu bez zważania na kontekst wypowiedzi, lecz o wdrażanie się już od samego początku w specyfikę twórczości autorów oryginalnych. Pozdrawiam i dziękuję za przydłuugą lekturę.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Że zacytuję tu pewnego wykładowcę: "Państwo bez sensu wklepują gramatyki i gdy przychodzi egzamin z łaciny, to nie znają jej Państwo. Bo nie są wczytani w literaturę łacińską"
Niestety, choć wielu z Was uważa inaczej, ja uważam, że trzeba dużo tekstów czytać, umieć je zrozumieć. Bo dopiero wtedy ma się z językiem prawdziwy kontakt. Trzeba się z nim obyć.
Niestety, choć wielu z Was uważa inaczej, ja uważam, że trzeba dużo tekstów czytać, umieć je zrozumieć. Bo dopiero wtedy ma się z językiem prawdziwy kontakt. Trzeba się z nim obyć.
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
oczywiście, ze po jakimś czasie należy się wgryźć w język oryginału:) ale nie można nigdy zapominać o przekładzie... przekład uczy posługiwania się pięknem języka ojczystego:)
ja na pewnym etapie zaniedbałem przekład... i często się to odbija... bo rozumiem tekst i czasem nie umiem znaleźć słów na oddanie tego w języku polskim:(
jak już się tak ktoś wgryzie, to wspaniały jest Liwiusz:) bo trzeba nie lada zdolności i biegłości, żeby przenieść to, co on pisze, na język polski uwzględniając wszystkie relacje podrzędności, następstwa czasowego etc...
ja na pewnym etapie zaniedbałem przekład... i często się to odbija... bo rozumiem tekst i czasem nie umiem znaleźć słów na oddanie tego w języku polskim:(
jak już się tak ktoś wgryzie, to wspaniały jest Liwiusz:) bo trzeba nie lada zdolności i biegłości, żeby przenieść to, co on pisze, na język polski uwzględniając wszystkie relacje podrzędności, następstwa czasowego etc...
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Ta trudność jawi mi się jako oczywista, bo znajomość języka a tłumaczenie z tego języka to są dwie różne sprawy, szczególnie jeśli tekst jest nieco bardziej skomplikowany. Doskonale widać to w przypadku języków nowożytnych, których używa się w sposób czynny. Inna rzecz, że jeśli chce się być filologiem, to i tłumaczyć trzeba umieć. Ale nie wszyscy jesteśmy filologami.
et eunt homines mirari alta montium, et ingentes fluctus maris, et latissimos lapsus fluminum, et Oceani ambitum, et gyros siderum, et relinquunt se ipsos, nec mirantur (S. Augustini Confessiones)
-
- Senator
- Posty: 320
- Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
- Lokalizacja: civitas Posnaniensis
Moim zdaniem najlepsza, u mnie zastosowana z rezultatem w postaci tytułu laureata OJŁ, metoda, to najpierw uczyć się przez tłumaczenie tekstów, a gdy opanuje się już całą gramatykę, iść do Kajkylii i zacząć po łacinie mówić. Po dwóch tygodniach wrócić do tekstów - ale już po prostu czytania.
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
http://derepublica.blox.pl
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
-
- Senator
- Posty: 320
- Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
- Lokalizacja: civitas Posnaniensis
Ha, a to dobre. Życzyłbyś Waść sobie mieć łacinę bezpiecznie zamkniętą w słownikach i mowach Cycerona? Pozostaje współczuć, bo mogę Panu obiecać, że już za kilkadziesiąt lat bez umiejętności konwersacji łacińskiej nie będzie wypadało pokazać się w przyzwoitym towarzystwie
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
http://derepublica.blox.pl
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Za kilkadziesiąt lat nie będę już żył, więc wszystko mi jedno. Wątpię też, czy będziemy mieć wówczas do czynienia z czymś takim, jak "przyzwoite towarzystwo", o powszechnej znajomości łaciny nie wspominając.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Nie sądzę, by przyszłość konwersacji łacińskich malowała się tak optymistycznie, została przerwana pewna ciągłość. Nie mówię, że żywa łacina to coś złego, ale nie wróżę jej większych sukcesów niż np. esperanto. Poza tym pewnie za kilkadziesiąt lat centrum cywilizacyjne ostatecznie już opuści Europę. Kto wie, może nie obejdzie się wtedy bez umiejętności konwersacji w języku chińskim, japońskim bądź arabskim. A w nauce angielszczyzna pewnie jeszcze szerzej się rozleje, zalewając także humanistykę.
et eunt homines mirari alta montium, et ingentes fluctus maris, et latissimos lapsus fluminum, et Oceani ambitum, et gyros siderum, et relinquunt se ipsos, nec mirantur (S. Augustini Confessiones)
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Tak, mjs, to bardzo prawdopodobne. Ze swojej strony chciałbym mocno zaznaczyć, że nie krytykuję żywej łaciny, bo nie poddaję krytyce czegoś, czego nie znam w praktyce, lecz jednynie nie popieram idei z powodów, o jakich po części wspomniał mjs. A że swoje poglądy mieć mi wolno, wiem, i nie próbuję tu nikomu narzucać własnych czy kogokolwiek zniechęcać. Nie chcę też być przyczyną jakichkolwiek konfliktów, dlatego nie będę drążył tego tematu. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
-
- Senator
- Posty: 320
- Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
- Lokalizacja: civitas Posnaniensis
Właśnie w tym rzecz, że znajomość łaciny powszechna w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie. Dlatego wraz z postępującym schamieniem społeczeństw Zachodu, jej rola jako wyznacznika elitarności wzrośnie.Flavius Aetius pisze:Wątpię też, czy będziemy mieć wówczas do czynienia z czymś takim, jak "przyzwoite towarzystwo", o powszechnej znajomości łaciny nie wspominając.
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
http://derepublica.blox.pl