Załamka ;( albo Uczta ;)
Załamka ;( albo Uczta ;)
Ja już nie wyrabiam ;(((( Cały czas kujemy tą łacinę i kujemy, a oni ciągle dokładają coś nowego ;( Jeszcze się nie zdążymy dobrze zapoznać z jednym, a tu już następne i następne i następne... A potem test, odpytywanie... Nie no, ile można W ostatni wtorek mieliśmy 3 godziny łąciny (mieliśmy mieć w ogóle CZTERY, ale pani się nad nami zlitowała i puściła nas na ostatniej do domu). Cały czas: nowe słówka (tu mam podwójną trudność, bo tłumaczenie muszę robić na niemiecki ), tu nowy czas, tu nowe tabele, koniugacje, deklinacje, to, tamto, siamto, tu dojdzie jeszcze coś innego... Nie no, to jest dopiero pierwszy rok, a - co jest niesamowite - gramatyki łacińskiej nienawidzę bardziej niż niemieckiej Za dużo mi tu tego - za dużo tabelek, odmian, wyjątków, deklinacji, koniugacji, czasów, ACi-ów itp., a aż strach pomyśleć, że to dopiero POCZĄTEK i że dojdzie mi jeszcze wiele, wiele nowych rzeczy... Czytałam o jakimś NCI, wiem, że czasów też jest na 100% więcej, no a o słówkach to już nie wspomnę Nie no, my mamy góra po 14 lat, a oni normalnie litości nie mają Czy Wy też musieliście przechodzić całe to "piekło"??? POMOOOOCY!!!
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Nie trać ducha, Sylo W szkole nie uczono mnie łaciny nigdy tak intensywnie jak Ciebie (miałem jedną marną godzinę tygodniowo przez cztery lata ogólniaka, na dodatek nie przykładałem się za bardzo), za to przez ok. miesiąc w wakacje po maturze sam przysiadłem i opanowałem zręby gramatyki łacińskiej. Oprócz żywego zainteresowania tematem, dobrego podręcznika (słynna "Łacina bez pomocy Orbiliusza") i poświęconego czasu (pamiętam, że ten podręcznik zajął mi wtedy 100-120 godzin, choć chyba nie przerobiłem go do samego końca ) pomogła mi rzecz trywialna wręcz: wkucie na blachę tych wszystkich tabelek (nigdy jakoś nie miałem siły na to wtedy, kiedy mnie łaciny uczono), przy czym np., kiedy uczyłem się deklinacji I, to nie uczyłem się gołych końcówek: -a, -ae, -ae itd. - uczyłem się całych słów: rosa, rosae, rosae itd. (z jakiegoś powodu tak mi było łatwiej). Przez "wkucie na blachę" rozumiem takie wkucie, że potem, kiedy widziałem jakieś słówko w zdaniu, praktycznie momentalnie rozpoznawałem jego formę gramatyczną - niemal bez myślenia. A do nauki słówek (być może, że do nauki gramatycznych reguł także, ale tego już nie pomnę ) korzystałem z małych karteczek (fiszek). Trzecia rzecz, którą mogę Ci poradzić - szczególnie, że uczysz się łaciny poprzez język obcy - to jakiś dobry zarys gramatyki po polsku (np. "Gramatyka opisowa języka łacińskiego" J. Wikarjaka). Ważne jest, byś mogła raz kiedyś skonfrontować regułki poznawane z perspektywy niemczyzny z polskim podejściem do sprawy. Myślę, że to może ułatwić Ci trochę życie. A, i jeszcze jedna rzecz: reguł gramatycznych warto się uczyć krok po kroku, dogłębnie, tzn. nie uczyć się czegoś nowego, zanim nie opanowało się dobrze rzeczy starych. Zbyt szybka i pobieżna nauka grozi mętlikiem w głowie. Powodzenia!
PS. Nie zapomnij się też zainteresować łaciną. Znajdź w niej coś, co Cię zauroczy, a będzie łatwiej.
PS. Nie zapomnij się też zainteresować łaciną. Znajdź w niej coś, co Cię zauroczy, a będzie łatwiej.
et eunt homines mirari alta montium, et ingentes fluctus maris, et latissimos lapsus fluminum, et Oceani ambitum, et gyros siderum, et relinquunt se ipsos, nec mirantur (S. Augustini Confessiones)
Dzięki Wam za porady Sama już cośtam w necie poszperałam, zanim w ogóle zaczęłam się uczyc łaciny (dowiedziałam się jakiś miesiąc przed, że będę miała łacinę), to najpierw przejrzałam jakies stronki internetowe z ogólnym zarysem łaciny, dostałam też książke do przejrzenia, także trochę już cośtam się dowiedziałam A poza tym ja muszę kuć: zawsze jest to niebezpieczeństwo, że nauczyciel odpyta dokładnie wszystkich słówek, gramatyki itp., no a poza tym - niezapowiedziane kartkówki itp...
- Magnus Maximus Livius
- Civis Romanus
- Posty: 67
- Rejestracja: czw 30 paź 2008, 20:00
- Corvus Albus
- Peregrinus
- Posty: 1
- Rejestracja: czw 30 paź 2008, 16:07
- Lokalizacja: Raven
Ja bym wiele dała, żeby móc sie uczyc łaciny w szkole, nawet tak ostro U nas wprawdzie jest, ale tylko w liceum i fakultety, nie chce mi sie czekać 2 lata Dasz sobie radę, pewnie każdy narzeka xD To chyba lepsze niż uczenie sie w domu, wierz mi A co do sentencji, to naprawdę są ekstra Najlepiej kupić słownik z sentencjami na końcu.
Stat rosa pristina nomine, nomina nuda tenemus.
- Magnus Maximus Livius
- Civis Romanus
- Posty: 67
- Rejestracja: czw 30 paź 2008, 20:00
To prawda, taki słownik jest najlepszy. Ja w liceum nie mam łaciny, uczę się z kupionego podręcznika, męczę gościówkę od łaciny, która uczy równoległą klasę i pamiętam właśnie sentencje- są naprawdę przydatne:)
In amicatia nihil fictum est, nihil simulatum et quidquid est, id est verum et voluntarium. Cicero
Ja przez trzy lata LO mam po dwie godziny tygodniowo (+zajęcia przygotowawcze do matury) - dla mnie to dużo za mało, ale takiego ciśnienia bym nie wytrzymał...
No i nigdy nie rozumiałem nauki słówek na blaszkę... Przecież większość ma po kilka (co najmniej!) znaczeń! A jak się tłumaczy teksty klasyczne, to nie zawsze pasuje to szablonowe, pierwsze i wykute tłumaczenie...
No i nigdy nie rozumiałem nauki słówek na blaszkę... Przecież większość ma po kilka (co najmniej!) znaczeń! A jak się tłumaczy teksty klasyczne, to nie zawsze pasuje to szablonowe, pierwsze i wykute tłumaczenie...
[i]Amicum proba, probatum ama...[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Tak, Aeneas, masz rację. Wielokrotnie spotkałem się z dwojakim plonem wkuwania słówek na pamięć: albo dana osoba podawała słówko o jego podstawowym, pierwotnym można powiedzieć, znaczeniu, które oczywiście w żaden sposób nie pasowało do złożonego kontekstu wypowiedzi, albo zapytana o znaczenie wyliczała szybko wszelkie podstawowe znaczenia bez krzty zastanowienia, które z nich będzie odpowiednie do kontekstu. Bardziej zrozumiałe wydaje mi się pamięciowe opanowywanie słownictwa przy okazji nauki języków nowożytnych, gdyż często, choć nie zawsze, dany termin ma jedno i konkretne znaczenie w tekście. Rezygnując nawet ze zdecydowanego sprzeciwu odnośnie wkuwania słownictwa można powiedzieć, że w przypadku języków starożytnych wielobarwne znaczenie danego słowa jest podstawą jego "życia" w toku przekształceń językowych i obserwacja owej ewolucji i rewolucji w języku, etymologii, sama w sobie jest fascynująca i pociągająca.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Tak, Flaviusie, etymologia języków nowożytnych jest pasjonująca, gdy ma się świadomość, jak wiele zawdzięczamy łacinie.
Niemniej, biorąc pod uwagę mnogoś przeróżnych znaczeń niektórych słów (wszak łacina kształtowała się przez setki lat!), nie sposób "wykuć" wszystko tak, aby zawsze od razu znać tłumaczenie, które w danym kontekście pasuję.
I od tego są słowniki.
A czasem i własna inwencja twórcza, oczywiście nie odbiegająca za bardzo od przesłania oryginału.
A tak do Autorki Tematu...
Przypomnij sobie, jak w pierwsszych swoich postach na tym forum zachwycałaś się łaciną.
A potem nos do góry i pomału do przodu!
Niemniej, biorąc pod uwagę mnogoś przeróżnych znaczeń niektórych słów (wszak łacina kształtowała się przez setki lat!), nie sposób "wykuć" wszystko tak, aby zawsze od razu znać tłumaczenie, które w danym kontekście pasuję.
I od tego są słowniki.
A czasem i własna inwencja twórcza, oczywiście nie odbiegająca za bardzo od przesłania oryginału.
A tak do Autorki Tematu...
Przypomnij sobie, jak w pierwsszych swoich postach na tym forum zachwycałaś się łaciną.
A potem nos do góry i pomału do przodu!
[i]Amicum proba, probatum ama...[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Hej, już dawno nie zaglądałąm <szkoła, grrrr!!!> dziwisz się, że się zachwycałam Łaciną? Wiadomo, pierwsze dni, rozumiesz tekst z jakimiś 20 super łacińskimi słówkami, potrafisz odmienić "być" przez osoby, a nawet poznasz jakiś fajny przypadek, np. Nominativa No prezentuje się świetnie, szpan (na wsi ), przyjeżdżasz sobie w moim wieku (jak się zaczynałam uczyć łaciny) do Polski, powiesz, dajmy przykładowo proste SILENTIUM i wszyscy ŁAAAAAŁ!!!!!! <lol2> Albo że wiesz z jakiego słowa wzięło się cośtam, albo że znasz jakąś wieeeeeelką (haha) tabelkę z deklinacją taką i taką - no to przeciez szczyt marzeń Ale gorzej jak przyjdzie czas na naukę
A co do słówek, to spróbuj powiedzieć nauczycielom u nas, że się nie mamy uczyć słówek na blaszkę My mamy tak, że mamy kilka podstawowych znaczeń (zazwyczaj 1 - 4) i musimy znać KAŻDE <hehe, i jeszcze czego>, a DODATKOWO pod słownictwem w książce jest kilka wyrażeń, których nie dałoby sie przetłumaczyć dosłownie, tych wyrażeń jest też zazwyczaj kilka wariantów tłumaczenia i tez trzeba znać wszystkie na pamięć A oprócz tego właśnie przed jakimś miesiącem wprowadzili nam łaskawie Passiv i musieliśmy nadrabiać wszystkie czasowniki, co uczyliśmy się ich od początku... No tragedia A na sprawdzianach, żeby nie było za łatwo, musimy podac wszystkie 4 formy, znaczenie, ale wplatają nam takie, co w ogóle nie mają Passiva (jakby ktoś nie wiedział, to po mojemu 4 forma od tacere to tacitum - ładne tłumaczenie )
No ale trudno, jak już mam za sobą wszystkie czasy, Passivy, nie passivy, jakieś koniugacje i deklinacje, to co jeszcze może być gorszego? Chodzi mi o gramatykę Mam tylko nadzieję, że Rzymianie nie wpadli na pomysł, żeby robić tryb przypuszczający... Prawda???
A co do słówek, to spróbuj powiedzieć nauczycielom u nas, że się nie mamy uczyć słówek na blaszkę My mamy tak, że mamy kilka podstawowych znaczeń (zazwyczaj 1 - 4) i musimy znać KAŻDE <hehe, i jeszcze czego>, a DODATKOWO pod słownictwem w książce jest kilka wyrażeń, których nie dałoby sie przetłumaczyć dosłownie, tych wyrażeń jest też zazwyczaj kilka wariantów tłumaczenia i tez trzeba znać wszystkie na pamięć A oprócz tego właśnie przed jakimś miesiącem wprowadzili nam łaskawie Passiv i musieliśmy nadrabiać wszystkie czasowniki, co uczyliśmy się ich od początku... No tragedia A na sprawdzianach, żeby nie było za łatwo, musimy podac wszystkie 4 formy, znaczenie, ale wplatają nam takie, co w ogóle nie mają Passiva (jakby ktoś nie wiedział, to po mojemu 4 forma od tacere to tacitum - ładne tłumaczenie )
No ale trudno, jak już mam za sobą wszystkie czasy, Passivy, nie passivy, jakieś koniugacje i deklinacje, to co jeszcze może być gorszego? Chodzi mi o gramatykę Mam tylko nadzieję, że Rzymianie nie wpadli na pomysł, żeby robić tryb przypuszczający... Prawda???