Witam!
Panowie, to chyba jedyna dyskusja, która ostatnio spodobała mi się na jakimkolwiek forum dyskusyjnym. Ten pozorny antagonizm, którego jesteśmy tu świadkami w sumie dotyczy jednej i tej samej sprawy: uśmiercania łaciny jako języka.
I – co mnie samego najbardziej zadziwia – będę musiał przyznać rację i jednemu i drugiemu. Bo wszakże lepiej jest mówić jakimś językiem jakkolwiek niż wcale, to jest to pewnego rodzaju cecha przejściowa, jak łacina średniowieczna. Tak samo trzeba walczyć o poprawność tego języka, co było cechą jej ponownego rozkwitu – przynajmniej w literaturze Renesansu.
Nie wierzmy jednak, by łacina Sarbiewskiego była tym co oryginał Horacego. Podobnie jak łacina Kartezjusza nie jest tym czym łacina Seneki. Ale lepsza jest na pewno od łaciny Galla Anonima, gdzie kwiatki rodem z niechlujstwa i nieuctwa, łatwo zalęgały się w piśmie. Ale bez tego nic byśmy nie wiedzieli o historii wielu krajów włącznie z Polską. Jednakże naiwnością jest to, że te błędy zalęgały się w czyjejkolwiek jeszcze świadomości. Bo zarówno pisarze kronik średniowiecznych jak i pisarze renesansowi trafiali do bardzo wąskiego grona odbiorców. A łacina i w tej i w tej epoce nie była językiem czegokolwiek więcej jak kancelarii i akademii.
Usunięto bowiem jej funkcję użytkową. Do czego miałaby służyć łacina dzisiaj i do czego mogłaby się przydać, żeby jej ranga mogła wrócić do stanu, jaki miała w Imperium Rzymskim? To jedyne pytanie na które warto tu odpowiadać. A to, czy ktoś robi błędy, ale czyta Liviusa (Liwiusza) albo czy ktoś umie te błędy wychwycić, to kwestie drugorzędne. I tak, Panowie, jesteście w sytuacji uprzywilejowanej – jakoś w końcu znacie ten język. Gdybyście jednak obaj zechcieli się w takim samym stopniu przyłożyć do własnego języka, aby tego przynajmniej nie kaleczyć, to rozmowa przyjęłaby piękną formę.
Z przyjemnością oddałbym się w ręce obu Panów. Pierwszemu powierzyłbym swoje pierwsze kroki w łacinie, by mnie jakiś nadęty belfer nie zepsuł nudą gramatyki. A u drugiego wziąłbym po jakimś czasie lekcję pewności form gramatycznych i dokładności. Ale na koniec, nie obraźcie się, nie słuchałbym już ani jednego ani drugiego. Bo pisać po łacinie, czy w jakimkolwiek języku, trzeba wtedy, gdy ma się coś do powiedzenia.
Kłaniam nisko obu Panom Polakom i całej reszcie.
Andrzej Marek Hendzel
http://www.hendzel.pl
http://www.archiloch.com
Ceraune, utinam vivas porro incorrupto sermone !
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
Re: Ceraune, utinam vivas porro incorrupto sermone !
ja niestety nie mogę się z tym zgodzić, że wzgardza się Gallem Anonimem czy jakąkolwiek twórczością łacińską średniowiecza. taki był wtedy język - "błędy" nie koniecznie musiały być wtedy błędami, mogły stanowić standard i z pewnością odzwierciedlały "żywy" język, tj. taki, jakim się wtedy posługiwano. nie wolno zapominać, ze dzięki "tym błędom" istnieją dzię języki romańskie. a czy nasz dzisiejszy język jest błędem w porównaniu do "klasyki polskiego piśmiennictwa", jaką jest Bogurodzica?
i to jest właśnie w łacinie piękne, że mimo tego, że łacina Kartezjusza, Newtona, Sarbiewskiego, Kochanowskiego jest inna od tej Horacego i Cycerona, jest ona nadal łaciną, a Ci panowie, gdyby się razem spotkali z pewnością by się dogadali.
nie mogę również zgodzić się z tymi, którzy wyśmiewają wymowę restytuowaną, "bo brzmi dziwacznie takie ł, kło, aj" - to tylko konwencja, która stara się przybliżyć nam to, w jaki sposób rzeczywiście Rzymianie mówili w okresie klasycznym.
Plaut i Terencjusz, graffiti pompejańskie i Petroniusz też nie są tacy sami, jak Cyceron, a zdaje się, ze to właśnie oni są piękniejsi, bo ilustrują to, w jaki sposób rzeczywiście żyli i mówili ludzie tamtych czasów. i nie można powiedzieć, że są błędem w kontekście Cycerona. a może to on jest błędem? a może to nie język Sienkiewicza jest piękny, ale ten, który da się usłyszeć u szeptuch, u babek mówiących w pacierzu "na niebiesiech", czy też u babci, która wymawia inaczej ch i h, ż i rz czy nawet ó i u. różnorodność jest piękna, uczmy się więc pięknie różnić między sobą:)
i to jest właśnie w łacinie piękne, że mimo tego, że łacina Kartezjusza, Newtona, Sarbiewskiego, Kochanowskiego jest inna od tej Horacego i Cycerona, jest ona nadal łaciną, a Ci panowie, gdyby się razem spotkali z pewnością by się dogadali.
nie mogę również zgodzić się z tymi, którzy wyśmiewają wymowę restytuowaną, "bo brzmi dziwacznie takie ł, kło, aj" - to tylko konwencja, która stara się przybliżyć nam to, w jaki sposób rzeczywiście Rzymianie mówili w okresie klasycznym.
Plaut i Terencjusz, graffiti pompejańskie i Petroniusz też nie są tacy sami, jak Cyceron, a zdaje się, ze to właśnie oni są piękniejsi, bo ilustrują to, w jaki sposób rzeczywiście żyli i mówili ludzie tamtych czasów. i nie można powiedzieć, że są błędem w kontekście Cycerona. a może to on jest błędem? a może to nie język Sienkiewicza jest piękny, ale ten, który da się usłyszeć u szeptuch, u babek mówiących w pacierzu "na niebiesiech", czy też u babci, która wymawia inaczej ch i h, ż i rz czy nawet ó i u. różnorodność jest piękna, uczmy się więc pięknie różnić między sobą:)
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!