O pożytku z edukacji klasycznej

Dyskusje na dowolny temat.
C. Iulius Aquilius
Senator
Posty: 320
Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
Lokalizacja: civitas Posnaniensis

Post autor: C. Iulius Aquilius »

A jeśli chodzi o pracodawców, to "dyskryminację z powodu wykształcenia klasycznego" poczułam na sobie. Przez pół roku nie mogłam znaleźć pracy, mimo, że wysyłałam CV codziennie do dwóch-trzech firm. Szukałam pracy jakiejkolwiek i wiedziałam, że przyjmą mnie tylko na sekretarkę(i o to stanowisko się ubiegałam). Jest to stanowisko, które nie wymaga większej wiedzy czy umiejętności. Ale jak czytali moje CV: studia:filologia klasyczna, 7 lat - wykładowca na Uniwerku, 5 lat - nauczyciel w renomowanym Liceum, to odpadałam w przedbiegach. Po pół roku jeden zaryzykował i mnie przyjął. Niestety firma prywatna, więc mało zarabiam a dużo muszę robić.
Widzisz, wygląda na to, że wszyscy przedsiębiorcy, którzy Cię nie przyjęli, mieli zupełną rację. Jak ktoś najpierw studiował na kierunku humanistycznym, co na współczesnych uczelniach oznacza: był przez pięć lat indoktrynowany ku socjalizmowi, a następnie dwanaście lat spędził na państwowych posadach, to potem ma spaczone pojęcie o pracy i narzeka, że trzeba w niej coś robić. Sam bym nie chciał zatrudnić kogoś przyzwyczajonego do karty nauczyciela i czułej opieki ZNP.
dostałam pytanie "czy zamierza mieć pani w przyszłości dziecko?" Startowałam wtedy ja i koleżanka i obie dostałyśmy to samo pytanie. Odpowiedziałam, że "tak" wszak macierzyństwo jest czymś pięknym. Na co padła odpowiedź "aha, to dziękujemy pani"
Paranoja
Paranoją to jest "urlop macierzyński", który zmusza przedsiębiorcę do płacenia osobie, która nie wykonuje żadnej pracy. Jak również przepisy, które nie pozwalają takiej osoby zwolnić. Firma to nie fundacja charytatywna, służy do zarabiania, a nie opieki nad samotną matką!
Dalej, okazuje się, że na tym samym stanowisku w pracy, gdzie zawód jest tak samo obciążający dla mężczyzny, jak i kobiety, to kobieta dostaje mniej pieniędzy. Powtarzam, za tą samą pracę. Dlaczego za robienie tego samego ja zarabiam 7 zł/h a mój kolega 9 zł/h?
Dlatego, że Ty się na taką płacę zgadzasz, a on nie. Jeśli potrafisz znaleźć sobie lepszą, droga wolna, jeśli nie - nie narzekaj.
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
Awatar użytkownika
innuendo
Protector domesticus
Posty: 1691
Rejestracja: ndz 05 lut 2006, 23:05
Lokalizacja: Varsovia

Post autor: innuendo »

Mój Drogi, nie znasz chyba realiów pracy w stolicy. To nie jest kwestia tego, że ja się na taką płacę zgadzam. To jest płaca ustalona odgórnie przez firmę dla pracownika na umowne zlecenie.
Ja nie napisałam, że chcę by mi płacili, jak idę na urlop macierzyński. Ja napisałam, że mnie nie przyjęto, bo powiedziałam, że chcę mieć w przyszłości dziecko. To dwie różne rzeczy.
A ini wyraźnie napisała, że jednym z powodów, dla którego ją zwolniono było urodzenie dziecka. Ktoś samotny zajął matce miejsce.
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
C. Iulius Aquilius
Senator
Posty: 320
Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
Lokalizacja: civitas Posnaniensis

Post autor: C. Iulius Aquilius »

A co, innych firm nie ma? Skoro podejmujesz pracę właśnie w tej, to znaczy, że się zgadzasz.
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
Awatar użytkownika
mjs
Quaestor
Posty: 221
Rejestracja: śr 21 maja 2008, 00:57
Lokalizacja: terra Gothorum

Post autor: mjs »

Tylko jest jedno małe "ale". Pytanie - w czasie rozmowy kwalifikacyjnej - o ewentualne plany macierzyńskie jest chyba niezgodne z prawem. Jednak może się mylę?
et eunt homines mirari alta montium, et ingentes fluctus maris, et latissimos lapsus fluminum, et Oceani ambitum, et gyros siderum, et relinquunt se ipsos, nec mirantur (S. Augustini Confessiones)
C. Iulius Aquilius
Senator
Posty: 320
Rejestracja: ndz 30 kwie 2006, 21:50
Lokalizacja: civitas Posnaniensis

Post autor: C. Iulius Aquilius »

Pewnie jest. Bo mamy chore prawo. Przedsiębiorca powinien móc pytać o wszystkie ważne dla wydajności potencjalnego pracownika fakty - od planów macierzyńskich przez wyznanie po choroby weneryczne. Jeśli ktoś nie chce takich informacji podawać, niech poszuka przedsiębiorcy, którego one nie interesują, ale niech nie ma pretensji do tego, który chce wiedzieć, za co płaci.
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
http://derepublica.blox.pl
Awatar użytkownika
ini
Tribunus militum
Posty: 138
Rejestracja: pt 09 cze 2006, 12:39

Post autor: ini »

C. Iulius Aquilius pisze:Widzisz, wygląda na to, że wszyscy przedsiębiorcy, którzy Cię nie przyjęli, mieli zupełną rację. Jak ktoś najpierw studiował na kierunku humanistycznym, co na współczesnych uczelniach oznacza: był przez pięć lat indoktrynowany ku socjalizmowi, a następnie dwanaście lat spędził na państwowych posadach, to potem ma spaczone pojęcie o pracy i narzeka, że trzeba w niej coś robić. Sam bym nie chciał zatrudnić kogoś przyzwyczajonego do karty nauczyciela i czułej opieki ZNP.
Chciałam uściślić, że nie byłam nigdy z ZNP, nie byłam na karcie nauczyciela, bo nie byłam nauczycielką na etacie z kuratorium, tylko z rady szkoły. W rezultacie miałam płacone od ilości uczniów z kasy rodziców. W liceum miałam 4 godz. tygodniowo - więc można łatwo policzyć, że robiłam to z powołania, a nie dla kasy.
Po drugie nie byłam na Uni zatrudniona na stałe. Jest pewna luka w Kodeksie Pracy jeśli chodzi o umowę o pracę na czas określony. Wystarczy, że między jedną umową a drugą jest miesiąc przerwy i wtedy nie ma obowiązku umowy na czas nieokreslony. W taki sposób mam 10 miesięcy do tyłu w stażu pracy. Nie mogłam wziąć kredytu, komórki na abonament, ponieważ moja umowa obejmowała mniej niż rok. Nikogo nie obchodziło, że to jest któraś z kolei umowa. Płaca też była marna, bo okazało się, że w obecnej pracy miałam więcej na rękę niż na Uni. Więc nie wiem, czy uznasz to za warunki cieplarniane.
Fakt, w nowej pracy nie wytrzymywałam 8 godzin dziennie siedzenia na dupie (bo taka jest praca sekretarki). Kiedy uczyłam to niby miałam tylko 18 godz. tygodniowo + 4 godz. w liceum, ale pensja była marna więc musiałam dorabiać. W rezultacie miałam pracę 12 godz. dziennie 7 dni w tyg. Większość czasu spędzałam w komunikacji miejskiej, bo każde zajęcia były w innym miejscu, nie miałam własnego miejsca, tylko jeździłam po wydziałach. Wyobrażacie to sobie: 4 grupy dziennie i każda w innym miejscu miasta.
W nowej pracy brakuje mi ruchu, ciekawych ludzi, różnorodności, kontaktów - to dla mnie było najważniejsze. A tutaj - same kobiety, jęczące, niczym się nie interesują, dogryzają sobie, podkopują wiedzę - to jest dobijające.
A jeszcze jedno - nie mogę się wyprowadzić do innego miasta, bo mój mąż jest tak wyspecjalizowany, że nigdzie indziej pracy nie znajdzie - dodam, tak dobrze płatnej - i tutaj proszę bez złośliwości, bo nie ma się z czego nabijać.
Si vis amari, ama
R. K. Miller
Senator
Posty: 309
Rejestracja: śr 18 kwie 2007, 15:34
Lokalizacja: Vereinigte Staaten von Groß-Österreich

Post autor: R. K. Miller »

Powiem jedno. Praca nauczyciela jest pracą cholernie ciężką i cholernie czasochłonną, cholernie niewdzięczną i cholernie źle płatną. A powszechna wśród nieświadomej tego części społeczeństwa pogarda dla nich jest... zaskakująca, powiedzmy.


Swoją drogą, z rozmowy zasłyszanej w autobusie: "Wiesz, k***, miałem dzisiaj dwa kolokwium".
Bons fut li siecles al tens ancienor,
Quer feit i ert e justise et amor,
Si ert credance, dont or n’i at nul prot ;
Toz est mudez, perdude at sa color :
Ja mais n’iert tels com fut als ancessors.
ODPOWIEDZ