Witam.
Jestem zupełnym nowicjuszem, zatem tym bardziej cieszę się, że (przeszukując sieć) trafiłam na to forum

.
Chcę zabrać swój nieśmiały głos w dyskusji nad sposobem nauczania łaciny oraz nad celowością tegoż. Jestem osobą od dawna pełnoletnią, czyli liceum i edukację na poziomie uniwersyteckim zakończyłam ładnych kilka lat temu

, jednak już wtedy, w latach '80, początek '90 przestało się zauważać celowość nauczania w szkołach zarówno języków klasycznych (pomijam oczywiście renomowane szkoły z klasami klasycznymi), jak i filozofii. Być może chodziło o "odchudzenie" programów nauczania (i tak już przeładowanych), a może o coś zupełnie innego - podam przykład najbardziej jaskrawy: filozofia uczy samodzielnego myślenia; umiejętność wypowiadania się w języku łacińskim implikuje logiczne wypowiedzi w każdym innym języku - zatem po co to komu?

Już pomijam satysfakcję płynącą z czytania w oryginale

. Duże znaczenie ma oczywiście "podanie" uczniom tej wiedzy - z reguły wymienione przeze mnie przedmioty są kojarzone z czymś niesłychanie nudnym, a wcale tak być nie musi

.
W każdym razie doszło do paradoksalnych sytuacji: jestem biologiem, który nie ma zielonego pojęcia o łacinie, czytam teksty humanistyczne, w których całe frazy autorzy piszą w języku łacińskim, a ja czuję się jak (za przeproszeniem) ułomny palant, który nie wie, co czyta. Postanowiłam to zmienić: zaczęłam szukać korepetytora - okazało się, że NIE MA filologów klasycznych! Nikt ich nie potrzebuje...
Na szczęście znalazłam wspaniałą Panią Agatę i od kilku tygodni wspólnie pracujemy. Nie ukrywam, że ogromną satysfakcję sprawia mi nauka i poznawanie i postanowiłam swoje dziecko również wprowadzić w tajniki tego języka. Nie musi być nudno - myślę, że to kwestia odpowiedniego podejścia zarówno nauczyciela, jak i uczniów

A z tymi ostatnimi wiadomo, jak jest: natłok różnych, niekoniecznie interesujących ich przedmiotów obowiązkowych, "liczących się", to i łacina traktowana po macoszemu, jako cos niepotrzebnego. Nikt nie patrzy na to, że wszystko, co osiągnęliśmy ma swoje korzenie w kulturze antycznej. A młodzież dorasta w tej nieświadomości.
Uff.. przynudziłam

Pozdrawiam
