O sposobach nauczania łaciny słów kilka
A swoją drogą moim zdaniem tradycyjny sposób nauczania łąciny jest bardzo dziwny i niepotrzebnie odmienny od metod nauczania innych jezyków. Mozę dla filooga klasycznego dobry ale takie podejście gramatycznk-filologiczne jednak większość ludzi odstrasz, a nieliczne wyjątki raczej potwierdzają regułę.
Przy takim sytemie nauczania raczej jak ktoś lubi łacinę to albo ma gramtyczne zacięcie, albo ją lubi mimo tego sposóbu nauczania.
Jednak większość uczniów łaciny nie lubi i myślę, że to wina przynajmniej w sporej części sposobu nauczania.
Tłumaczenie wyrazów z osobna, wyszukiwanie konstrukcji gramatycznych, itp. Powoduje to że potem czasem widziałem takich co byli w stanie znaleźć konstrukcje wyszukane nazywać czasy, itp. a mieli problemy w zrozumieniu średnio trudnego tekstu czytanego pierwszy raz.
Czy nie lepiej uczyć łaciny tak jak noworzytnych jezyków?
A poza tym po co aż taka znajomość rozbioru gramatycznego. Przcież tachich sztuczek z nazywaniem konstrukcji gramatycznych rozbiorem zdań, nazywaniem ich typów prawie nikt nie jest w stanie zrobic po Polsku. A jakość wcale nie najgorzej posługujemy się tym językiem
Jeśli nie zmieni sie tych metod na nowocześniejsze to nadl będzie garstka pasjonató i reszta uczniów nie chcących sie uczyć łaciny lub wręcz jej nienawidzących niestety
Przy takim sytemie nauczania raczej jak ktoś lubi łacinę to albo ma gramtyczne zacięcie, albo ją lubi mimo tego sposóbu nauczania.
Jednak większość uczniów łaciny nie lubi i myślę, że to wina przynajmniej w sporej części sposobu nauczania.
Tłumaczenie wyrazów z osobna, wyszukiwanie konstrukcji gramatycznych, itp. Powoduje to że potem czasem widziałem takich co byli w stanie znaleźć konstrukcje wyszukane nazywać czasy, itp. a mieli problemy w zrozumieniu średnio trudnego tekstu czytanego pierwszy raz.
Czy nie lepiej uczyć łaciny tak jak noworzytnych jezyków?
A poza tym po co aż taka znajomość rozbioru gramatycznego. Przcież tachich sztuczek z nazywaniem konstrukcji gramatycznych rozbiorem zdań, nazywaniem ich typów prawie nikt nie jest w stanie zrobic po Polsku. A jakość wcale nie najgorzej posługujemy się tym językiem
Jeśli nie zmieni sie tych metod na nowocześniejsze to nadl będzie garstka pasjonató i reszta uczniów nie chcących sie uczyć łaciny lub wręcz jej nienawidzących niestety
Beatos in caelo Latine locuturos probabile
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
Prawda!!!!!!!!!
Popieram!!!!
Tak właśnie uważam... dlatego należy uczyc tak jak w DISCE LATINE!!! poznajcie ten podręcznik!!!!!! to najbardziej zbliżony do nauki języków nowożytnych podręcznik wykładający łacinę... To z nim zaczynałem naukę łaciny sam!!! jeszcze przed liceum...
Po każdej lekcji super objaśnienia gramatyczne, po każdej lekcji nowe słówka pojawiające się w czytankach CZYNNYCH (nie jak w starych podręczkikach w ORATIO OBLIQUA jak ja to mówię ), każda czytanka wnosi nie tylko powoli materiał gramatyczno-leksykalny, ale i niesie ze sobą treści zmuszające do sięgniecia do objaśnień... słowem przybliża nam życie Rzymian w języku, w którym się posługiwali...
Vivat podręcznik! Vivat autorzy!
Ja chcę w przyszłości wykładać na uczelni gramatykę historyczną i opisową, ale i uczyć w szkole, aby móc propagować miłość do tego języka nauczaniem go w sposób nowożytny i mówiąc po łacinie!!!!!! łacina musi być językiem MÓWIONYM!!!!!!!!
Ja nauczyłem się co to np: zdanie podrzędne, okolicznik czasu, prztysłówek etc... ucząc się łaciny... i nie potrafię powiedzieć komuś, że coś jest w bierniku, dopełniaczu, że jest imiesłowem, czasownikiem modalnym... po polsku... zawsze muszę się zastanowić, jak to po polsku się nazywa
Precz z nauczycielami, którzy rozbieraja zdania!!!!!
co innego rozbierać słowa (dusza przyszłego gramatyka historycznego)
Popieram!!!!
Tak właśnie uważam... dlatego należy uczyc tak jak w DISCE LATINE!!! poznajcie ten podręcznik!!!!!! to najbardziej zbliżony do nauki języków nowożytnych podręcznik wykładający łacinę... To z nim zaczynałem naukę łaciny sam!!! jeszcze przed liceum...
Po każdej lekcji super objaśnienia gramatyczne, po każdej lekcji nowe słówka pojawiające się w czytankach CZYNNYCH (nie jak w starych podręczkikach w ORATIO OBLIQUA jak ja to mówię ), każda czytanka wnosi nie tylko powoli materiał gramatyczno-leksykalny, ale i niesie ze sobą treści zmuszające do sięgniecia do objaśnień... słowem przybliża nam życie Rzymian w języku, w którym się posługiwali...
Vivat podręcznik! Vivat autorzy!
Ja chcę w przyszłości wykładać na uczelni gramatykę historyczną i opisową, ale i uczyć w szkole, aby móc propagować miłość do tego języka nauczaniem go w sposób nowożytny i mówiąc po łacinie!!!!!! łacina musi być językiem MÓWIONYM!!!!!!!!
Ja nauczyłem się co to np: zdanie podrzędne, okolicznik czasu, prztysłówek etc... ucząc się łaciny... i nie potrafię powiedzieć komuś, że coś jest w bierniku, dopełniaczu, że jest imiesłowem, czasownikiem modalnym... po polsku... zawsze muszę się zastanowić, jak to po polsku się nazywa
Precz z nauczycielami, którzy rozbieraja zdania!!!!!
co innego rozbierać słowa (dusza przyszłego gramatyka historycznego)
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
Mam to samo. Zwłaszcza że od czasu średniej szkoły a lat mineło już sporo od tamtych czasów nie miałem kontaktu z gramatyką.Marcin Loch pisze:Ja nauczyłem się co to np: zdanie podrzędne, okolicznik czasu, prztysłówek etc... ucząc się łaciny... i nie potrafię powiedzieć komuś, że coś jest w bierniku, dopełniaczu, że jest imiesłowem, czasownikiem modalnym... po polsku... zawsze muszę się zastanowić, jak to po polsku się nazywa
I też jak myślę Accustativus, dativus, itp. to musze chilę pomyśleć, jak to może być po polsku
Beatos in caelo Latine locuturos probabile
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
Ὁ βίος βραχύς, ἡ δὲ τέχνη μακρή
Mój blog:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
chciałbym zwrócić uwagę na dział "matura-temat tabu" edytowałem posta i nie wiem, czy jest to wyświetlane jako "scripta nova"...
trochę o nauczaniu łaciny w liceum...
po 1 godzinie przez 2 lata... (w jednym z najlepszych liceów w Szczecinie)
2 godziny w I klasie i po 1 w II i III (u mnie w liceum na profilu humanistycznym)
a gdzie te czasy, gdzie były 2 godziny w tygodniu przez 4 lata???
niedawno (chyba nawet u mnie w LO) były 3 godziny...
a religii jest po 2 godziny przez trzy lata!!!
kiedy zrealizować materiał??? a elementy kultury antycznej, które są nawet w nazwie przedmiotu???
przygotować do matury???
a sama matura??? czyż nie jest śmieszna w swoim poziomie w zestawieniu z czasem, który jest przydzielony na rozwiązanie zadan, tłumaczenie trudnego tekstu etc... ???
właśnie usłyszałem w wiadomościach, że gdzieś przewija się temat wprowadzenia do szkół przedmiotu mającego uczyć wiedzy o sexie... takie p......y chcą do szkół wprowadzać, a zaniedbują to co już w nich jest...
trochę o nauczaniu łaciny w liceum...
po 1 godzinie przez 2 lata... (w jednym z najlepszych liceów w Szczecinie)
2 godziny w I klasie i po 1 w II i III (u mnie w liceum na profilu humanistycznym)
a gdzie te czasy, gdzie były 2 godziny w tygodniu przez 4 lata???
niedawno (chyba nawet u mnie w LO) były 3 godziny...
a religii jest po 2 godziny przez trzy lata!!!
kiedy zrealizować materiał??? a elementy kultury antycznej, które są nawet w nazwie przedmiotu???
przygotować do matury???
a sama matura??? czyż nie jest śmieszna w swoim poziomie w zestawieniu z czasem, który jest przydzielony na rozwiązanie zadan, tłumaczenie trudnego tekstu etc... ???
właśnie usłyszałem w wiadomościach, że gdzieś przewija się temat wprowadzenia do szkół przedmiotu mającego uczyć wiedzy o sexie... takie p......y chcą do szkół wprowadzać, a zaniedbują to co już w nich jest...
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
-
- Tribunus militum
- Posty: 191
- Rejestracja: wt 03 sty 2006, 15:48
- Lokalizacja: Puławy
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
i znów mi słów zabrakło
jakże to tak??? masz łacinę niepotrzebną być???
przecież
po pierwsze: nauczanie jakiegokolwiek przedmiotu w liceum powinno byc przygotowaniem do zdawania matury z tego przedmiotu!!!
po wtóre: łacina jest matką języków!!! nawet głupie -ed w czasie przeszłym pochodzi z łaciny archaicznej... 60% leksyki tego barbarzyńczego języka ma rodowód zaczynający się w łacinie... lecz kto o tym wie??? a mogłoby wiedzieć więcej osób... nawet angole... a język francuski??? niemiecki??? hiszpański??? włoski etc???
po trzecie: łacina jest piękna!!!
po następne: może lepiej wcale nie uczyć łaciny, bo mija się to z celem, boć przy tym wymiarze godzin większość uczniów i tak jej nie umie i umieć nie chce!!! a potem rośnie takie ciemne społeczeństwo, które mówi: ja łacinę miałem, ale nic nie umiem z niej, bo i po co? i rzeczywiście jest to powód do dumy! a nie wstydu nawet nie umie poprawnie przeczytać jednego wyrazu... nawet lekarze robią karygodne byki w diagnozach Latine pisanych!!! gdyby wszyscy czytali Cezara i Cycerona i poetów rzymskich i greckich, myślicieli... świat byłby lepszy, a ludzie mądrzejsi!!!!!! nauka łaciny rozwija umiejętność wysławiania się!!! poza tym wszystko co powiesz po łacicnie zawsze lepiej brzmi
kto się z tym nie zgadza nie jest godzien pisać na tym forum i być civis'em
jakże to tak??? masz łacinę niepotrzebną być???
przecież
po pierwsze: nauczanie jakiegokolwiek przedmiotu w liceum powinno byc przygotowaniem do zdawania matury z tego przedmiotu!!!
po wtóre: łacina jest matką języków!!! nawet głupie -ed w czasie przeszłym pochodzi z łaciny archaicznej... 60% leksyki tego barbarzyńczego języka ma rodowód zaczynający się w łacinie... lecz kto o tym wie??? a mogłoby wiedzieć więcej osób... nawet angole... a język francuski??? niemiecki??? hiszpański??? włoski etc???
po trzecie: łacina jest piękna!!!
po następne: może lepiej wcale nie uczyć łaciny, bo mija się to z celem, boć przy tym wymiarze godzin większość uczniów i tak jej nie umie i umieć nie chce!!! a potem rośnie takie ciemne społeczeństwo, które mówi: ja łacinę miałem, ale nic nie umiem z niej, bo i po co? i rzeczywiście jest to powód do dumy! a nie wstydu nawet nie umie poprawnie przeczytać jednego wyrazu... nawet lekarze robią karygodne byki w diagnozach Latine pisanych!!! gdyby wszyscy czytali Cezara i Cycerona i poetów rzymskich i greckich, myślicieli... świat byłby lepszy, a ludzie mądrzejsi!!!!!! nauka łaciny rozwija umiejętność wysławiania się!!! poza tym wszystko co powiesz po łacicnie zawsze lepiej brzmi
kto się z tym nie zgadza nie jest godzien pisać na tym forum i być civis'em
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
-
- Tribunus militum
- Posty: 191
- Rejestracja: wt 03 sty 2006, 15:48
- Lokalizacja: Puławy
Niekoniecznie. Że też wspomnę tylko o PO, religii, wuefie, WoKu, przystosowaaniu do życia w rodzinie...nauczanie jakiegokolwiek przedmiotu w liceum powinno byc przygotowaniem do zdawania matury z tego przedmiotu!!!
No i co z tego? ;-) To że jest "matką języków" nie oznacza, że trzeba się jej uczyć. To, że matematyka jest matką nauk ścisłych, nie oznacza, że trzeba ją zdawać dajmy na to na chemię. To, że cała historia zaczyna się od jakichś australopiteków, nie oznacza, że trzeba nauczać o tych naszych protoplastach przez połowę liceum. To, że wszystko, co żyje składa się z wody, nie oznacza, że nie można pić piwa. No dobra, trochę się rozpędziłem :-)łacina jest matką języków!!! nawet głupie -ed w czasie przeszłym pochodzi z łaciny archaicznej... 60% leksyki tego barbarzyńczego języka ma rodowód zaczynający się w łacinie?
Tak w ogóle to matką (większości) języków europejskich jest język praindoeuropejski. Dlaczego więc nie nauczać właśnie jego? ;-)
Siła tego argumentu zwaliła mnie z nóg i chwilowo pozbawiła sił do obalania następnych :-)łacina jest piękna!!!
[color=indigo]
[b]"Antequam rogabis, perquire in www.google.com/intl/la/"[/b]
--- C. Iulius Caesar[/color]
[b]"Antequam rogabis, perquire in www.google.com/intl/la/"[/b]
--- C. Iulius Caesar[/color]
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
zadziwia mnie Twoje podejście do języka łacińskiego...
w języku praindoeuropejskim nie ma takich dzieł jak: De bello Gallico vel civili Cezara, mowy Cycerona.... o ile się nie mylę, to w języku praindoeuropejskim nie powstału żadne dzieła
łacina jest językiem, z którego w sposób bezpośredni wywodzą się: francuski, włoski, hiszpański, portugalski, angielski, retro-romański, rumuński... i wiele innych... a praindoeuropejski jest bardzo odległym fundamenem językotwórczym
nic nie zmienia faktu, że łaciny w szkole jest zbyt mało... jeśli jakiś dyrektor decyduje się już na nuczanie tego języka w jego szkole, to powinien on zapewnić temu przedmiotowi taki wymiar godzin, aby mógł zostać zrealizowany program nauczania z pożytkiem dla ucznia... bo po co nauczać jakiegoś przedmiotu tylko po to, aby uczniowie mieli o jedną godzinę w tygodniu więcej...
religii sa dwie godziny, a łaciny jedna... to wydaje mi się śmieszne... myślę, że większość nauczycieli tegoż zacnego języka podziela moje zdanie...
w języku praindoeuropejskim nie ma takich dzieł jak: De bello Gallico vel civili Cezara, mowy Cycerona.... o ile się nie mylę, to w języku praindoeuropejskim nie powstału żadne dzieła
łacina jest językiem, z którego w sposób bezpośredni wywodzą się: francuski, włoski, hiszpański, portugalski, angielski, retro-romański, rumuński... i wiele innych... a praindoeuropejski jest bardzo odległym fundamenem językotwórczym
nic nie zmienia faktu, że łaciny w szkole jest zbyt mało... jeśli jakiś dyrektor decyduje się już na nuczanie tego języka w jego szkole, to powinien on zapewnić temu przedmiotowi taki wymiar godzin, aby mógł zostać zrealizowany program nauczania z pożytkiem dla ucznia... bo po co nauczać jakiegoś przedmiotu tylko po to, aby uczniowie mieli o jedną godzinę w tygodniu więcej...
religii sa dwie godziny, a łaciny jedna... to wydaje mi się śmieszne... myślę, że większość nauczycieli tegoż zacnego języka podziela moje zdanie...
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
ano prawda, angielski zupelnie nie wywodzi się z łaciny, jednakże widoczne są w nim wpływy jezyka lacinskiego. Tak oczywiscie nie mozna powiedziec bo np. przy profesorstwie z filologii mozna potem zmienic się w balonaGorn pisze:Akurat angielski nie do konca... Badz co badz, jest to jezyk germanski.Marcin Loch pisze:łacina jest językiem, z którego w sposób bezpośredni wywodzą się: francuski, włoski, hiszpański, portugalski, angielski, retro-romański, rumuński... i wiele innych
Ale nawet jakby, ciekawe jest:
He is said to have conquered all the world
Hic vicisse omnem orbem terrarum dicitur.
Antiquorum non immemores nova creemus inveniamusque! Kazimierus Kumaniecki.
Witam.
Jestem zupełnym nowicjuszem, zatem tym bardziej cieszę się, że (przeszukując sieć) trafiłam na to forum .
Chcę zabrać swój nieśmiały głos w dyskusji nad sposobem nauczania łaciny oraz nad celowością tegoż. Jestem osobą od dawna pełnoletnią, czyli liceum i edukację na poziomie uniwersyteckim zakończyłam ładnych kilka lat temu , jednak już wtedy, w latach '80, początek '90 przestało się zauważać celowość nauczania w szkołach zarówno języków klasycznych (pomijam oczywiście renomowane szkoły z klasami klasycznymi), jak i filozofii. Być może chodziło o "odchudzenie" programów nauczania (i tak już przeładowanych), a może o coś zupełnie innego - podam przykład najbardziej jaskrawy: filozofia uczy samodzielnego myślenia; umiejętność wypowiadania się w języku łacińskim implikuje logiczne wypowiedzi w każdym innym języku - zatem po co to komu? Już pomijam satysfakcję płynącą z czytania w oryginale . Duże znaczenie ma oczywiście "podanie" uczniom tej wiedzy - z reguły wymienione przeze mnie przedmioty są kojarzone z czymś niesłychanie nudnym, a wcale tak być nie musi .
W każdym razie doszło do paradoksalnych sytuacji: jestem biologiem, który nie ma zielonego pojęcia o łacinie, czytam teksty humanistyczne, w których całe frazy autorzy piszą w języku łacińskim, a ja czuję się jak (za przeproszeniem) ułomny palant, który nie wie, co czyta. Postanowiłam to zmienić: zaczęłam szukać korepetytora - okazało się, że NIE MA filologów klasycznych! Nikt ich nie potrzebuje...
Na szczęście znalazłam wspaniałą Panią Agatę i od kilku tygodni wspólnie pracujemy. Nie ukrywam, że ogromną satysfakcję sprawia mi nauka i poznawanie i postanowiłam swoje dziecko również wprowadzić w tajniki tego języka. Nie musi być nudno - myślę, że to kwestia odpowiedniego podejścia zarówno nauczyciela, jak i uczniów A z tymi ostatnimi wiadomo, jak jest: natłok różnych, niekoniecznie interesujących ich przedmiotów obowiązkowych, "liczących się", to i łacina traktowana po macoszemu, jako cos niepotrzebnego. Nikt nie patrzy na to, że wszystko, co osiągnęliśmy ma swoje korzenie w kulturze antycznej. A młodzież dorasta w tej nieświadomości.
Uff.. przynudziłam
Pozdrawiam
Jestem zupełnym nowicjuszem, zatem tym bardziej cieszę się, że (przeszukując sieć) trafiłam na to forum .
Chcę zabrać swój nieśmiały głos w dyskusji nad sposobem nauczania łaciny oraz nad celowością tegoż. Jestem osobą od dawna pełnoletnią, czyli liceum i edukację na poziomie uniwersyteckim zakończyłam ładnych kilka lat temu , jednak już wtedy, w latach '80, początek '90 przestało się zauważać celowość nauczania w szkołach zarówno języków klasycznych (pomijam oczywiście renomowane szkoły z klasami klasycznymi), jak i filozofii. Być może chodziło o "odchudzenie" programów nauczania (i tak już przeładowanych), a może o coś zupełnie innego - podam przykład najbardziej jaskrawy: filozofia uczy samodzielnego myślenia; umiejętność wypowiadania się w języku łacińskim implikuje logiczne wypowiedzi w każdym innym języku - zatem po co to komu? Już pomijam satysfakcję płynącą z czytania w oryginale . Duże znaczenie ma oczywiście "podanie" uczniom tej wiedzy - z reguły wymienione przeze mnie przedmioty są kojarzone z czymś niesłychanie nudnym, a wcale tak być nie musi .
W każdym razie doszło do paradoksalnych sytuacji: jestem biologiem, który nie ma zielonego pojęcia o łacinie, czytam teksty humanistyczne, w których całe frazy autorzy piszą w języku łacińskim, a ja czuję się jak (za przeproszeniem) ułomny palant, który nie wie, co czyta. Postanowiłam to zmienić: zaczęłam szukać korepetytora - okazało się, że NIE MA filologów klasycznych! Nikt ich nie potrzebuje...
Na szczęście znalazłam wspaniałą Panią Agatę i od kilku tygodni wspólnie pracujemy. Nie ukrywam, że ogromną satysfakcję sprawia mi nauka i poznawanie i postanowiłam swoje dziecko również wprowadzić w tajniki tego języka. Nie musi być nudno - myślę, że to kwestia odpowiedniego podejścia zarówno nauczyciela, jak i uczniów A z tymi ostatnimi wiadomo, jak jest: natłok różnych, niekoniecznie interesujących ich przedmiotów obowiązkowych, "liczących się", to i łacina traktowana po macoszemu, jako cos niepotrzebnego. Nikt nie patrzy na to, że wszystko, co osiągnęliśmy ma swoje korzenie w kulturze antycznej. A młodzież dorasta w tej nieświadomości.
Uff.. przynudziłam
Pozdrawiam
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
Bess napisała: "nie ma filologów klasycznych" - nieprawda... przecież gdyby ich nie było, to nie istniałyby wydziały na uczelniach, na których wykłada się łacinę ani też kierunek studiów: FILOLOGIA KLASYCZNA... Jednakże uczelni z takim kierunkiem jest w Polsce zaledwie kilka: Kraków, Poznań, Gdańsk, Wrocław, Łódź, Lublin, Warszawa, Katowice.
Gorn napisał: angielski jest językiem germańskim...
Tak jest, ale czyż języki germańskie nie wywodzą się także w pewien sposób od łaciny? mam na myśli wpływy tego języka... jeśli przyjąć, że 60% leksyki angielskiej to ZDEGENEROWANA W BARBARZYŃSKI SPOSÓB ŁACINA... jeśli większość słów jest zdegenerowanym słownictwem łacińskim; owo 60% jest większą niż połowa częścią języka... tak więc zaryzykuję stwierdzenie, że angielski to zdegenerowana łacina... i że ten język pochodzi od łaciny...
np:
move - movere
invite - invitare
accuse - accusare
celebration - celebratio
caution - cautio
permit - permittere
promiss - promitto, ere, promisi, promissum
valid - valere...
choć z łaciny ten jęsyk bezpośrednio nie wyrasta, to przecież z łaciną ma tyle wspólnego, że można powiedzieć, że od niej pochodzi...
a jeśli chodzi o niemiecki:
der Korb - corbis...
a sama nazwa plusquam perfectum... ilu germanistów (oprócz mojej germanistki ) wie, że to plus quam perfectum - czyli: więcej niż perfekt
a język polski:
inwentarz - facta inventa
dymisja - demitto...
deportacja - deportatio
dom - domus (niebezpośrednio, ale wspólny pierwiastek)
etc...
i co??? łacina - przydatny język
Gorn napisał: angielski jest językiem germańskim...
Tak jest, ale czyż języki germańskie nie wywodzą się także w pewien sposób od łaciny? mam na myśli wpływy tego języka... jeśli przyjąć, że 60% leksyki angielskiej to ZDEGENEROWANA W BARBARZYŃSKI SPOSÓB ŁACINA... jeśli większość słów jest zdegenerowanym słownictwem łacińskim; owo 60% jest większą niż połowa częścią języka... tak więc zaryzykuję stwierdzenie, że angielski to zdegenerowana łacina... i że ten język pochodzi od łaciny...
np:
move - movere
invite - invitare
accuse - accusare
celebration - celebratio
caution - cautio
permit - permittere
promiss - promitto, ere, promisi, promissum
valid - valere...
choć z łaciny ten jęsyk bezpośrednio nie wyrasta, to przecież z łaciną ma tyle wspólnego, że można powiedzieć, że od niej pochodzi...
a jeśli chodzi o niemiecki:
der Korb - corbis...
a sama nazwa plusquam perfectum... ilu germanistów (oprócz mojej germanistki ) wie, że to plus quam perfectum - czyli: więcej niż perfekt
a język polski:
inwentarz - facta inventa
dymisja - demitto...
deportacja - deportatio
dom - domus (niebezpośrednio, ale wspólny pierwiastek)
etc...
i co??? łacina - przydatny język
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
Marcinie, ja to napisałam z lekkim... hm... zaniepokojeniem. Po prostu jest ich bardzo niewielu. Jeszcze Toruń (UMK) bym dorzuciła do tej wyliczanki uczelni . A faktem jest, że gdy ja poszukiwałam choćby kontaktu z "klasykiem", niestety nikogo w swoim regionie długo nie mogłam znaleźć. Gdyby to był Kraków czy Warszawa, to pewnie byłoby inaczej
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Z tego co wiem, to w żaden sposób języki germańskie nie wywodzą się z łaciny. Jeśli chodzi o angielski, który uważasz za barbarzyński , to jest on jakby nie patrzeć językiem germańskim i nie jest "zdegenerowaną łaciną", tylko ma te zapożycznia z języka francuskiego, który jak wiemy jest językiem mającym swe korzenie w łacinie. Do 1066 roku, czyli podbiciu Anglii przez Wilhelma Zdobywce - księcia Normandii, mówiono tam w pełni jęz. germańskim (dzisiaj nazywanym staroangielskim) - zresztą puściłem Ci linki. Dopiero Normanowie (którzy zresztą mieli swoje korzenie w Norwegii) z północy Francji przywieźli jęz. francuski, którym mówiły elity i tak, wraz z łaciną jako językiem Kościoła, zaczął się tworzyć nowy język.Marcin Loch pisze: Gorn napisał: angielski jest językiem germańskim...
Tak jest, ale czyż języki germańskie nie wywodzą się także w pewien sposób od łaciny? mam na myśli wpływy tego języka... jeśli przyjąć, że 60% leksyki angielskiej to ZDEGENEROWANA W BARBARZYŃSKI SPOSÓB ŁACINA... jeśli większość słów jest zdegenerowanym słownictwem łacińskim; owo 60% jest większą niż połowa częścią języka... tak więc zaryzykuję stwierdzenie, że angielski to zdegenerowana łacina... i że ten język pochodzi od łaciny...
choć z łaciny ten jęsyk bezpośrednio nie wyrasta, to przecież z łaciną ma tyle wspólnego, że można powiedzieć, że od niej pochodzi...
Angielski nie jest więc taki barbarzyński na jaki się wydaje, choćby ze względu na przeobrażenia jakich doznał (nawet później poprzez kontakty z Indiami). Dzięki temu pojawiły się nowe słowa określające to samo. Dlatego mamy teraz germańskie "deep" (od "tief") i romańskie "profound" (od "profundus"). Oba słowa tłumaczą się jako "głęboki", ale to pierwsze ma raczej wymiar fizyczny, a drugie - przenośny, np. głęboka myśl.
Możliwe, że są to naleciałości łaciński z czasów imperium, ale równie dobrze może to być z pochodzenia słowo praindoeuropejskie. Dla ciekawych, na poniższej stronce, uczeni zajmujący się tym językiem, poczynili tłumacznie jakiegoś tekstu starożytnego z terenów Indii, z racji swojego domniemanego podobieństwa, na język praindoeuropejski. Niestety tekst po angielsku, ale ten kawałek po praindoeuropejsku jest ciekawy, można znaleźć wiele podobieństw do łaciny, angielskiego, niemieckiego.Marcin Loch pisze:a jeśli chodzi o niemiecki:
der Korb - corbis...
http://www.grsampson.net/Q_PIE.html
Pozdrawiam serdecznie
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
o to mi właśnie chodzi... język francuski jest zdegenerowaną łaciną... więc jak by nie patrzeć, to cały francuski materiał, który posłużył za fundament do budowy języka jest pochodzenia łacińskiego... tak więc o ile francuski jest bliskim kuzynem, a nawet bratem łaciny, to angielski jest, jak to zwykliśmy mówić siudmą wodą po kisielu - krewnym łaciny
zbyt dosłownie traktujecie moej wypowiedzi
zbyt dosłownie traktujecie moej wypowiedzi
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!