
łacińskie żony i słowniki :P
Mój nie jest filologiem klasycznym, ale też ma przechlapane. Wszystkie metody nauczania przetestowałam najpierw na nim. Wszystkie koła musiał mi pisać i analizować, czy się nadają. A moich książek też nie liczyłam, ale mają one jakoś 2.5 m wysokości i 90 cm szerokości i się nie mieszczą. I fakt : mamy dwa Kumany. Mój tak sfatygowany (9 lat ze ze mną przeżył) i mojego męża (kupiony 10 lat temu, ale prawie nieużywany).
Si vis amari, ama
- Castlereigh
- Civis Romanus
- Posty: 85
- Rejestracja: ndz 03 wrz 2006, 20:48
- Lokalizacja: La Rochelle:)
Chyba jak sie ma dublety książek to powód do radości, a nie stresu, bo można czytać swój egzemplarz/dłubać w swoim słowniku w tym samym czasie, co druga osoba 

"Kardynale, wiemy o waszych wysiłkach, mających na celu odkrycie naszych tajemnic. Dajcie sobie z nimi spokój, i tak nie dowiecie się niczego ponad to, co sami zechcemy wam zdradzić."
no to rzeczywiście mąż podziwu godny! 
a puszczałaś jakoś ten skan w obieg? bo ja też jakiś posiadam...

a puszczałaś jakoś ten skan w obieg? bo ja też jakiś posiadam...

[i](...)kiedy zaczęliśmy samodzielnie układać zdania po łacinie i stwierdziliśmy, że wykute prawidła gramatyczne jak pokorni niewolnicy spieszą obsługiwać nasze myśli, serca przepełniły się nam ogromną radością.[/i]
- Castlereigh
- Civis Romanus
- Posty: 85
- Rejestracja: ndz 03 wrz 2006, 20:48
- Lokalizacja: La Rochelle:)
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków









przecież napisałem, że "futura żona"

nie wiem, czy jestem bardzo komunikatywny, bo jak coś po niemiecku, czy po łacinie przywalę, to przecież nikt tego nie rozumie i musze powtarzać zmieniając język




Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!
z tego wcale nie wynika, że będziemy rozumieć Twoje wstawki. po grecku jeszcze mniej ludzi mówi, niż po łacinie - starożytnemu rzecz jasna. bo jeszcz nie udało im się dogadać co do wymowy 
zresztą, tak to jest z dziwnymi językami, że jak się ich uczysz, to mało kto zrozumie, dlaczego, a jeszcze mniej z kim da się o tym porozmawiać. przechlapane

zresztą, tak to jest z dziwnymi językami, że jak się ich uczysz, to mało kto zrozumie, dlaczego, a jeszcze mniej z kim da się o tym porozmawiać. przechlapane

[i](...)kiedy zaczęliśmy samodzielnie układać zdania po łacinie i stwierdziliśmy, że wykute prawidła gramatyczne jak pokorni niewolnicy spieszą obsługiwać nasze myśli, serca przepełniły się nam ogromną radością.[/i]
Celtis: puszczałam w obieg ten słowni. Tylko nie wiem, skąd Ty go masz? Chyba, że ktoś inny również go skanował.
Thomas: radzę kupić Plezię. Wiem, że ciężki, ale za to najpełniejszy.
Wiecie, tak sobie myślę, że my, filolodzy klasyczni, niezłe musimy mieć muskuły i kondycję. Bo przecież jeśli nie ma się w domu Plezi, czy Abramki, to lata się do biblioteki. A tam przenieść te wszystkie słowniki z półki do siebie na stolik to nielada umiejętność. Pamiętam, jak na mnie patrzyli inni "zaczytani" jak z takim pakietem 9 tomów szłam do swojego stolika.
Thomas: radzę kupić Plezię. Wiem, że ciężki, ale za to najpełniejszy.
Wiecie, tak sobie myślę, że my, filolodzy klasyczni, niezłe musimy mieć muskuły i kondycję. Bo przecież jeśli nie ma się w domu Plezi, czy Abramki, to lata się do biblioteki. A tam przenieść te wszystkie słowniki z półki do siebie na stolik to nielada umiejętność. Pamiętam, jak na mnie patrzyli inni "zaczytani" jak z takim pakietem 9 tomów szłam do swojego stolika.
Si vis amari, ama
od kolegi dostałam
takie rzeczy szybko się rozchodzą 
oj, musimy, musimy - książki paskudnie ciężkie są. ostatnio się o tym bardzo dobitnie przekonałam, kiedy wracałam z Grecji z jakimiś 35 kilogramami bagażu, z czego mój plecak ważył prawie 28 - cudem udało mi się nie zapłacić za nadbagaż. no i w domu sprawdziłam, okazało się, że miałam 10 kg nowych książek.
ja dziękuję, czułam się, jakby mi się kręgosłup miał urwać - czekam tylko, co będzie, jeżeli pojadę tam na Erasmusa i będę miała cały rok na zbieranie makulatury!
co jakiś czas zaczynam się zastanawiać, czy nie było lepiej zająć się kolekcjonowaniem ozdób z piór...


oj, musimy, musimy - książki paskudnie ciężkie są. ostatnio się o tym bardzo dobitnie przekonałam, kiedy wracałam z Grecji z jakimiś 35 kilogramami bagażu, z czego mój plecak ważył prawie 28 - cudem udało mi się nie zapłacić za nadbagaż. no i w domu sprawdziłam, okazało się, że miałam 10 kg nowych książek.
ja dziękuję, czułam się, jakby mi się kręgosłup miał urwać - czekam tylko, co będzie, jeżeli pojadę tam na Erasmusa i będę miała cały rok na zbieranie makulatury!
co jakiś czas zaczynam się zastanawiać, czy nie było lepiej zająć się kolekcjonowaniem ozdób z piór...

[i](...)kiedy zaczęliśmy samodzielnie układać zdania po łacinie i stwierdziliśmy, że wykute prawidła gramatyczne jak pokorni niewolnicy spieszą obsługiwać nasze myśli, serca przepełniły się nam ogromną radością.[/i]