salustiusz
salustiusz
mam prosbe móglby ktos zamiescic jakieś tlumaczenie salustiusza ''wojna z jugurtą''? przede wszystkim rozdziałów 30 - 60?
Przemku, przecież jak czegoś nie będziesz wiedział, to możesz napisać na forum
Każdy z nas studentów filologii ma lektury i wiadomo, że mogą być różne trudności podczas tłumaczenia. A Salustiusza przyjemnie się tłumaczy 


I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
-
- Tribunus militum
- Posty: 177
- Rejestracja: wt 16 sty 2007, 19:00
- Lokalizacja: Wrocław
No ojej, nie każdy patrzy na tekst i wie od razu o co chodzi. a tłumaczenie uczy także gramatyki, poprawności etc. ja mimo iż jestem na 3 roku, i ucze sie tak samo 3 lata łaciny, nadal nie umiem bez pomocy słownika zrozumieć tekstu w 100%, aczkolwiek jest już coraz lepiej,i wiem, że będzie jeszcze lepiej.
Tak, tłumaczymy. Nie każdego autora można ad hoc bez słownika przeczytać. Owszem np Cezara, Salustiusza, czy listy Cycerona się da, ale nie zawsze i nie dla każdego.Helwiusz Pertynaks pisze:Pytam sie z czystej ciekawości:to Wy te lektury tłumaczycie, a nie czytacie?
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
-
- Tribunus militum
- Posty: 177
- Rejestracja: wt 16 sty 2007, 19:00
- Lokalizacja: Wrocław
Tyle, że poprzez "czytanie" nie koniecznie należy rozumieć otwarcie książki i swobodną lekturę bez żadnych pomocy, przynajmniej przy nauce łaciny. W tym przypadku miałem raczej na mysli analizowanie tekstu łacinskiego przy pomocy słownika pod wzgledem gramatyki i słownictwa, które wypisujemy na kartce, jeżeli czegoś nie znamy. Moim zdaniem to własnie uczy rozumienia sensu czytanego tekstu bez koniecznosci tłumaczenia, tłumacząc bowiem raczej cięzko bedzie się nam nauczyć czytania ze zrozumieniem, o ile damy w ogóle radę. Bo czy mozna nauczyc sie rysowania pobierając lekcje śpiewu?
... beznadziejnym, Ikarowym lotem byłby cały wysiłek kultury nowoczeswnej, gdyby przez nierozwagę straciła podporę tych skrzydeł, które jej przypiął geniusz kultury klasycznej.
Gustaw Przychodzki
Gustaw Przychodzki
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
No to tak. Przy lekturze tak właśnie robię, że wypisuję, czego nie znam i hop! Zresztą nie tylko przy lekturze.Helwiusz Pertynaks pisze:Tyle, że poprzez "czytanie" nie koniecznie należy rozumieć otwarcie książki i swobodną lekturę bez żadnych pomocy, przynajmniej przy nauce łaciny. W tym przypadku miałem raczej na mysli analizowanie tekstu łacinskiego przy pomocy słownika pod wzgledem gramatyki i słownictwa, które wypisujemy na kartce, jeżeli czegoś nie znamy. Moim zdaniem to własnie uczy rozumienia sensu czytanego tekstu bez koniecznosci tłumaczenia, tłumacząc bowiem raczej cięzko bedzie się nam nauczyć czytania ze zrozumieniem, o ile damy w ogóle radę. Bo czy mozna nauczyc sie rysowania pobierając lekcje śpiewu?
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
-
- Tribunus militum
- Posty: 177
- Rejestracja: wt 16 sty 2007, 19:00
- Lokalizacja: Wrocław
To ja z Waszych poprzednich postów zrozumiałem, że "czytanie" lektury wiąże sie niodłącznie z tłumaczeniem bitych 30 rozdziałow np. ze wspomnianego na początku tematu Salustiusza, ale w takim przypadku może własciwiej byłoby ją nazwac "translaturą".
... beznadziejnym, Ikarowym lotem byłby cały wysiłek kultury nowoczeswnej, gdyby przez nierozwagę straciła podporę tych skrzydeł, które jej przypiął geniusz kultury klasycznej.
Gustaw Przychodzki
Gustaw Przychodzki
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Wycięło mi wypowiedź
Wszelkie realia etc. I co najważniejsze to dobrze, że wykładowcy pytają też z życiorysu danego autora, bo potem się okazuje, że ktoś na roku 5 nie wie, co napisał Cyceron i kim był Liwiusz
I idzie taka niedouczona osoba nauczać do szkoły, o zgrozo.


I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
-
- Tribunus militum
- Posty: 177
- Rejestracja: wt 16 sty 2007, 19:00
- Lokalizacja: Wrocław
Ależ ja rozumiem znaczenie tłumaczenia, ale takiego, żeby przełożyć, a nie zrozumieć. Za tłumaczenie moim zdaniem powinna się zabierać osoba która dobrze opanowała język na poziomie rozumienia tekstu, i która chce się nauczyć tłumaczyć, tzn. nie tylko przepisywac łaciński tekst polskimi słowami, a tworzyc swój własny z odpowiednio przełozonymi na język polski zwiazkami frzeologicznymi itp. i, jak wspomniałes, Flavii, wykorzystać znajomosc kultury, historii itd. , żeby jak najlepiej oddać tekst tłumaczonego autora po polsku.
Jednak najczęsciej ludzie tłumaczą, żeby tekst zrozumieć, nie staraja sie osiągnąć tego samego pomijając proces tłumaczenia, przez co mozemy usłyszeć tego typu rzeczy:
(pytałem sie o poziom kursu wyzszego łaciny, a jako ze moje pytanie nie zostało zbyt dobrze zrozumiane podałem pierwszy lepszy przykład)
-Czyli np. wymagane jest, żeby osoba chcąca wziąć udział w kursie potrafiła za zrozumieniem czytać Cycerona?
na co mój rozmówca, doktor uczący na wrocławskeij filologii klasycznej odpowiedział:
- Nie, student czwartego roku tego nie potrafi, tak więc my tego nie wymagamy.
No to ja się pytam: po co taka osoba uczy sie się łaciny, skoro przez cztery lata intensywnej nauki tego języka nie wyszła z poziomu tłumaczenia tekstów w celu ich zrozumienia? Bo jak to innaczej wytłumaczyć? Oczywiscie może mieć wielkie trudności, ale wszystko jest do zrobienia. Cztery lata to kupa czasu. Nie twierdze, że ja świetnie czytam po łacinie, ale wciąż zmierzam w tym kierunku i do wakacji mam zamiar osiagnac ten cel, na razie tylko czytania tekstów klasycznych, a co bedzie dalej czas pokaże.
Jednak najczęsciej ludzie tłumaczą, żeby tekst zrozumieć, nie staraja sie osiągnąć tego samego pomijając proces tłumaczenia, przez co mozemy usłyszeć tego typu rzeczy:
(pytałem sie o poziom kursu wyzszego łaciny, a jako ze moje pytanie nie zostało zbyt dobrze zrozumiane podałem pierwszy lepszy przykład)
-Czyli np. wymagane jest, żeby osoba chcąca wziąć udział w kursie potrafiła za zrozumieniem czytać Cycerona?
na co mój rozmówca, doktor uczący na wrocławskeij filologii klasycznej odpowiedział:
- Nie, student czwartego roku tego nie potrafi, tak więc my tego nie wymagamy.
No to ja się pytam: po co taka osoba uczy sie się łaciny, skoro przez cztery lata intensywnej nauki tego języka nie wyszła z poziomu tłumaczenia tekstów w celu ich zrozumienia? Bo jak to innaczej wytłumaczyć? Oczywiscie może mieć wielkie trudności, ale wszystko jest do zrobienia. Cztery lata to kupa czasu. Nie twierdze, że ja świetnie czytam po łacinie, ale wciąż zmierzam w tym kierunku i do wakacji mam zamiar osiagnac ten cel, na razie tylko czytania tekstów klasycznych, a co bedzie dalej czas pokaże.
... beznadziejnym, Ikarowym lotem byłby cały wysiłek kultury nowoczeswnej, gdyby przez nierozwagę straciła podporę tych skrzydeł, które jej przypiął geniusz kultury klasycznej.
Gustaw Przychodzki
Gustaw Przychodzki