bractwo Piusa X
-
- Senator
- Posty: 309
- Rejestracja: śr 18 kwie 2007, 15:34
- Lokalizacja: Vereinigte Staaten von Groß-Österreich
Drodzy łacinnicy i filolodzy klasyczni, komu jak komu ale Wam, bez względu na zaangażowanie religijne i głębię wiary powinno jak najbardziej na tej łacińskiej Mszy św. trydenckiej (mszy wszechczasów) zależeć. Czym byłaby łacina dzisiaj gdyby nie wieki całe:..... Introibo ad Altare Dei, ad Deum qui... Domine non sum dignus ut intres (coniunctivus) sub tectum meum...."
Chociaż kwestia Bractwa Św. Piusa X to nie tylko łacina, ma się rozumieć.
Dobrze Wam życzę, chociażem nie filolog klasyczny, ale zawsze filolog.
Chociaż kwestia Bractwa Św. Piusa X to nie tylko łacina, ma się rozumieć.
Dobrze Wam życzę, chociażem nie filolog klasyczny, ale zawsze filolog.
- Regiomontanus
- Quaestor
- Posty: 262
- Rejestracja: śr 23 kwie 2008, 18:39
- Lokalizacja: Consortio Populorum
Dei gratia.vetus pisze:Sadze, że należy podbić ten wątek bowiem od dzisiaj na skutek deklaracji Benedykta XVI sytuacja FSSPX "nieco" się zmieniła.
Szkoda, że dopiero dzisiaj.
Niestety, media wykorzystały całą sprawę, aby przedstawić FSSPX (i Watykan) w jak najgorszym świetle.
Trzeba przyznać, że papież Benedykt XVI jest człowiekiem o stalowych nerwach. Mam nadzieję, że będzie długo miłościwie nam panował.
Jeszcze techniczna uwaga: sytuacja samego bractwa nie zmnieniła się aż tak, jak by się zdawało. Kapłani FSSPX są dalej formalnie zawieszeni, a biskupi, z których zdjęto ekskomunikę nie mają żadnej formalnej jurysdykcji (ich status jest mniej więcej taki jak biskupa emerytowanego). W każdym razie, to krok w dobrym kierunku.
I jeszcze jedno: widać teraz, że apb. Lefebvre odegrał niesamowicie pozytywną rolę. Gdyby nie jego upór, nie byłoby FSSPX, ale także nie byłoby "indultu" JPII i utworzenia FSSP, nie doszłoby pewnie do motu proprio Summorum Pontificum, nie byłoby Institutum Christi Regis Summi Sacerdotis, etc.
Tradycja katolicka wraca do łask w dużej mierze dzięki apb. Lefebvre.
Montani semper liberi
[quote="Regiomontanus
apb. Lefebvre odegrał niesamowicie pozytywną rolę. Gdyby nie jego upór, nie byłoby FSSPX, ale także nie byłoby "indultu" JPII i utworzenia FSSP, nie doszłoby pewnie do motu proprio Summorum Pontificum, nie byłoby Institutum Christi Regis Summi Sacerdotis, etc.
Tradycja katolicka wraca do łask w dużej mierze dzięki apb. Lefebvre.[/quote]
Powyższe słowa oprawiam w ramkę i wieszam sobie na ścianie.
Dziękuję Panie Regiomontanus.
apb. Lefebvre odegrał niesamowicie pozytywną rolę. Gdyby nie jego upór, nie byłoby FSSPX, ale także nie byłoby "indultu" JPII i utworzenia FSSP, nie doszłoby pewnie do motu proprio Summorum Pontificum, nie byłoby Institutum Christi Regis Summi Sacerdotis, etc.
Tradycja katolicka wraca do łask w dużej mierze dzięki apb. Lefebvre.[/quote]
Powyższe słowa oprawiam w ramkę i wieszam sobie na ścianie.
Dziękuję Panie Regiomontanus.
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Już ze 2 razy widziałem w tym temacie mowę o Mszach oazowych i ów epitet nie świadczył chlubnie o owych Mszach A czy zna ktoś w ogóle podstawę Ruchu, jego charyzmat I czy ktoś w ogóle był na takiej Mszy prowadzonej przez Ruch Światło-Życie Nie każda scholka to Ruch. Co do FSSPX to są to sedekwantyści pozostający poza Kościołem Katolickim. I nie uwarzam, że owa mała schizma była potrzebna, aby powstały Instytuty zrzeszające tradycyjnych księży pozostające w pełnej Komunii z Rzymem. (Vide: Bractwo Kapłańskie Św. Piotra)
-
- Senator
- Posty: 309
- Rejestracja: śr 18 kwie 2007, 15:34
- Lokalizacja: Vereinigte Staaten von Groß-Österreich
To nie są sedewakantyści, trzymajmy się faktów. Chociaż ja sam sądzę, że lefebvryzm (prosże wybaczyć termin) wiedzie prostą i logiczną drogą do sedewakantyzmu właśnie.
Co do Oazy, to estetycznie do mnie nie przemawia, formacyjnie budzi pewne wątpliwości, ale znani mi oazowicze są normalnymi ludźmi, którzy nie potrzebują lewitować żeby czuć się katolikami i myślą trzeźwo, a to bardzo wiele.
Natomiast jeśli komuś estetyka odpowiada- nie mam nic przeciwko. W Kościele jest miejsce na różne wrażliwości.
Co do Oazy, to estetycznie do mnie nie przemawia, formacyjnie budzi pewne wątpliwości, ale znani mi oazowicze są normalnymi ludźmi, którzy nie potrzebują lewitować żeby czuć się katolikami i myślą trzeźwo, a to bardzo wiele.
Natomiast jeśli komuś estetyka odpowiada- nie mam nic przeciwko. W Kościele jest miejsce na różne wrażliwości.
Bons fut li siecles al tens ancienor,
Quer feit i ert e justise et amor,
Si ert credance, dont or n’i at nul prot ;
Toz est mudez, perdude at sa color :
Ja mais n’iert tels com fut als ancessors.
Quer feit i ert e justise et amor,
Si ert credance, dont or n’i at nul prot ;
Toz est mudez, perdude at sa color :
Ja mais n’iert tels com fut als ancessors.
-
- Senator
- Posty: 309
- Rejestracja: śr 18 kwie 2007, 15:34
- Lokalizacja: Vereinigte Staaten von Groß-Österreich
Sedewakantyści uznają, że od czasów bodaj Piusa XII nie ma już żadnych prawowitych papieży. Bractwo teoretycznie uznaje papieży posoborowych, nazywając ich jednak "złymi ojcami".
Warstwa słowno-muzyczna pieśni oazowych nie jest tym, czego szukam w muzyce religijnej. Natomiast nie mam zamiaru zakazywać nikomu ich słuchania, jeśli ma to na niego.
Co do formacji, to 1. Uważam, że specjalne uznawanie Jezusa za Pana i Zbawiciela jest powtórzeniem tego, co każdy katolik robi w momencie chrztu. Może to sugerować, że chrzest potrzebuje jakichś uzupełnień.
2. Uważam tzw. 4 prawa życia duchowego za produkt zadowolonych z siebie i sytych Europejczyków. Można wierzyć, że Bóg ma wobec każdego wspaniały plan, ale jak się pomyśli, że tysiące ludzi umierają z głodu każdego dnia to nie widzę w ich życiu czasu na jego realizację. Poza tym zawsze sceptycznie pochodzę do tekstów, na jakie powołuje się neoprotestantyzm a używa on chętnie tych 4 praw.
Poza tymi dwoma wątpliwościami, nie najważniejszymi na tle całości, moja ocena Ruchu jest pozytwyna. Akcentuje on elementy specyficznie katolickie (duchowośc Maryjna) i nie zaszczepia swoim uczestnikom teologicznych płóprawd, będąc przy tym, w moim odczuciu, kuźnią dojrzałych katolików. Moja przyjaciółka mówi, że Oaza nauczyła ją normalności w podejściu do wiary, a to jest coś, co sobie cenię. Poza tym jak nie lubić tych dziewcząt z gitarami?
Warstwa słowno-muzyczna pieśni oazowych nie jest tym, czego szukam w muzyce religijnej. Natomiast nie mam zamiaru zakazywać nikomu ich słuchania, jeśli ma to na niego.
Co do formacji, to 1. Uważam, że specjalne uznawanie Jezusa za Pana i Zbawiciela jest powtórzeniem tego, co każdy katolik robi w momencie chrztu. Może to sugerować, że chrzest potrzebuje jakichś uzupełnień.
2. Uważam tzw. 4 prawa życia duchowego za produkt zadowolonych z siebie i sytych Europejczyków. Można wierzyć, że Bóg ma wobec każdego wspaniały plan, ale jak się pomyśli, że tysiące ludzi umierają z głodu każdego dnia to nie widzę w ich życiu czasu na jego realizację. Poza tym zawsze sceptycznie pochodzę do tekstów, na jakie powołuje się neoprotestantyzm a używa on chętnie tych 4 praw.
Poza tymi dwoma wątpliwościami, nie najważniejszymi na tle całości, moja ocena Ruchu jest pozytwyna. Akcentuje on elementy specyficznie katolickie (duchowośc Maryjna) i nie zaszczepia swoim uczestnikom teologicznych płóprawd, będąc przy tym, w moim odczuciu, kuźnią dojrzałych katolików. Moja przyjaciółka mówi, że Oaza nauczyła ją normalności w podejściu do wiary, a to jest coś, co sobie cenię. Poza tym jak nie lubić tych dziewcząt z gitarami?
Bons fut li siecles al tens ancienor,
Quer feit i ert e justise et amor,
Si ert credance, dont or n’i at nul prot ;
Toz est mudez, perdude at sa color :
Ja mais n’iert tels com fut als ancessors.
Quer feit i ert e justise et amor,
Si ert credance, dont or n’i at nul prot ;
Toz est mudez, perdude at sa color :
Ja mais n’iert tels com fut als ancessors.
Moja koleżanka jest animatorką w tej oazie. Jeśli wszyscy członkowie tego Ruchu są tacy jak ona, to znaczy chodzą za ludźmi i nazywają ich heretykami, to dziękuję. Mam nadzieję, że stanowi ona niechlubny wyjątek.
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
-
- Senator
- Posty: 309
- Rejestracja: śr 18 kwie 2007, 15:34
- Lokalizacja: Vereinigte Staaten von Groß-Österreich
- Regiomontanus
- Quaestor
- Posty: 262
- Rejestracja: śr 23 kwie 2008, 18:39
- Lokalizacja: Consortio Populorum
Może i wiedzie, ale czyj to portret widzimy na głównej stronie SSPX http://www.sspx.org ? No i co możemy przeczytać obok portretu?R. K. Miller pisze:To nie są sedewakantyści, trzymajmy się faktów. Chociaż ja sam sądzę, że lefebvryzm (prosże wybaczyć termin) wiedzie prostą i logiczną drogą do sedewakantyzmu właśnie.
Za czasów Jana Pawła II sedewakantyzm był o wiele bardziej "atrakcyjny" dla tradycjonalistów. Teraz jakby trochę mniej. Niektórzy nawet wierzą, że jest możliwa (częściowa przynajmniej) "restauracja" katolicyzmu pod przewodnictwem Benedykta XVI.
Na razie czytałem, że zaczęły się formalne negocjacje SSPX i Stolicy Apostolskiej. Czy do czegoś doprowadzą, trudno powiedzieć.
Raczysz żartować? A skąd niby wzięło się Bractwo Kapłańskie Św. Piotra?LPKety pisze:I nie uwarzam, że owa mała schizma była potrzebna, aby powstały Instytuty zrzeszające tradycyjnych księży pozostające w pełnej Komunii z Rzymem. (Vide: Bractwo Kapłańskie Św. Piotra)
Montani semper liberi
No dzieci robią to bardzo świadomie... A gdyby wszyscy ochrzczeni faktycznie wyznawali swoją wiarę to w Polsce byłaby Utopia, albo byłoby bardzo blisko...Uważam, że specjalne uznawanie Jezusa za Pana i Zbawiciela jest powtórzeniem tego, co każdy katolik robi w momencie chrztu.
Wiem, że powstało po stworzeniu FSSP powstało w wyniku schizmy levebvrystów, ale to nie znaczy, że nigdy by nie powstało, gdyby schizmy nigdy nie było.A skąd niby wzięło się Bractwo Kapłańskie Św. Piotra?
a o tym nie wiedziałem, zwracam honorBractwo teoretycznie uznaje papieży posoborowych, nazywając ich jednak "złymi ojcami".
Poza Ruchem też zdarzają sie fanatycy... WyjątekJeśli wszyscy członkowie tego Ruchu są tacy jak ona, to znaczy chodzą za ludźmi i nazywają ich heretykami, to dziękuję
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Najgorsze są wystudiowane ataki mające na celu nic innego, tylko oczernienie. I to chyba dlatego tylko, że dana osoba brała udział w Soborze Watykańskim II, który wydaje się być do gruntu zły. Tak sobie pomyślałem: skoro ekumenizm i próba nawiązania dialogu jest czymś potępianym, zaś msza odprawiana po łacinie czymś wychwalanym, to jaka jest hierarchia wartości? Odarcie mszy z... czego? A przypowieści Jezusa do prostaczków? A "Biblia Pauperum"? Język liturgii ma stać wyżej nad próbami znalezienia wspólnego języka pomiędzy różnymi wyznaniami? Ale dlaczego, dlaczego katolik nie miałby rozmawiać z protestantem, prawosławnym czy żydem? Ponieważ posiadł prawdę? Do kogo ona właściwie należy? Mamy "być jedno", czy "być jednymi"? Martwi mnie to bardzo.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13