Witam :)
W moim liceum są tylko 2 godz tygodniowo (i to tylko dla humanów) Ale jeśli weźmie sie pod uwagę kółka i fakultety, to jest tego ok. 4 godz. To chyba nie tak źle.. widzę, ze nie tylko ja mam ten problem... Aeneas - myślę zupełnie o tym samym, co Ty:) Fakt, ze jestem pewna Krakowa, ale co dalej...???? Zawsze podobało mi się kopanie, a łacina też jakoś tak przyszła...
czasami boleśnie odczuwa się brak ludożerców
Jestem załamana Nasza pani z łaciny za niecały miesiąc wyjeżdża na kilka lat do Stanów Buuuu Ona uczyła najlepiej Katastrofa Ale nie na tym koniec - mamy załózyć segregator. Każdy z nas dostał kartkę, na tej kartce ma przykleić swoje zdjęcie, coś namalować i NAPISAĆ COŚ PO ŁACINIE LUB PO ANGIELSKU - jakieś dobre rady. I tu rozkładam ręce Ja nic nie znam (no może za wyjątkiem bene eveniat, bo jest zawsze na sprawdzianie ). Znalazłam w necie takie coś: "Consule praeteritum, praesens rege, cerne futuram" (tłum. radź się przeszłości, kieruj się teraźniejszością, patrz w przyszłość). No i teraz mam 2 pytania: 1 - czy to tłumaczenie jest poprawne? Bo w tych powiedzonkach co znalazłam (było ich gdzieś z 50, ale prawie wszystkie do kitu) było dużo złych tłumaczeń. No i 2 - czy takie cos pasuje na taką okazję? Czy znacie jeszcze coś, co można by napisac w tym przypadku????
- Flavius Aetius
- Propraetor
- Posty: 1115
- Rejestracja: pt 28 kwie 2006, 22:23
Gdy zaczynałem się bliżej zajmować łaciną, a było to w połowie drugiej klasy liceum, kiedy po raz pierwszy przetłumaczyłem samodzielnie w całości tekst łaciński, jakim była historia nimfy Arachne, moja miłość do łaciny miała wielką moc. Pół roku później spróbowałem swoich sił z Cezarem, który w wielu miejscach okazał się równie niemożliwy do przebycia jak Alpy w trzeciej księdze "De bello Gallico", niemniej w wakacje z ciekawości zdołałem jako tako przełożyć pierwsze cztery księgi wspomnianego dzieła. Oceniając dzisiaj swoje tłumaczenie stwierdzam, że jest ono "zepsute" w co najmniej 70%, ale nie byłem wówczas skrupulatnym badaczem każdego słowa, któż zresztą w miłości uciekałby się do interpretacji, nie ma na to czasu, nieznane wzywa. W trzeciej klasie liceum moja miłość do języka łacińskiego nie słabła, wybujała natomiast gwałtownie szczera nienawiść do wszelkich wytworów literackich Marka Tulliusza Cycerona. Co prawda moja nauczycielka starała mi się ukazać dyskretnie niezaprzeczalny kunszt i artyzm pierwszej katylinarki, dla mnie jednak była to droga cierniowa, znaczona jękami znużenia przy dłuższych a.c.i. i stłumionym okrzykiem przerażenia, gdy pojawiał się w tekście straszliwy coniunctivus. Miałem wówczas taktykę z pewnością wspólną wielu początkującym łacinnikom, polegającą na ignorowaniu coniunctivów i tłumaczenie ich jako indicativus. Zabieg ów dawał co prawda jakiś sens, daleki jednak od sensu prawdziwego, bo wówczas gramatyka nie była dla mnie tak ważna, jak właśnie dowiedzenie się, o co w tekście chodzi, a nie chciałem korzystać z tłumaczeń i ta odraza pozostała mi do dzisiaj. W połowie klasy trzeciej zdarzyło mi się brać udział w olimpiadzie i cóż? - tragiczny wybór pomiędzy Cyceronem lub Liwiuszem. Zważywszy, że Liwiusz był dla mnie wówczas białą plamą na mapie znajomości tekstów łacińskich, wybrałem więc wciąż znienawidzonego Cycerona. Jakoś dało radę, ale koniec końców nic z olimpiady nie wyszło. Na maturze natomiast powyższy tragiczny wybór pojawił się ponownie, tym razem jednak wybrałem gentlemana z Patavium. Powiem jedynie, że nie okazał się on ani trochę "gentle" i nie do końca jestem przekonany, czy rzeczywiście to Herkules zabił Cacusa w jedym ze swoich epizodów w Italii, czy było zgoła odwrotnie. No ale matura też jako tako się powiodła. Na I roku studiów ponownie Nepos, Cezar i pewne novum w postaci Catullusa (w liceum był jego przyspieszony kurs), z greki natomiast sentencje Menandra z ich często niezwykle ważkim i nieprzeciętnym, jak się okazywało na zdawaniu lektury, sensem. A więc I rok to była jedna wielka powtórka z wszystkiego połączona z aklimatyzacją i szukania sobie miejsca we wszechświecie. Na drugim roku było już znacznie więcej Cycerona, który z obiektu miotanych periodycznie wulgaryzmów stał się numerem jeden, jeśli chodzi o prozę łacińską i jest nim do dzisiaj, darzę go szczerym szacunkiem jako pisarza, bo z żywotem różnie bywało. Polubiłem również bardzo grekę w miarę, jak zaczęły pojawiać się bardziej konkretne i obszerniejsze teksty niż marne strzępy bez ładu i składu oraz bzdurne czytanki z "Mormolyke". Obecnie natomiast na III roku proza czy poezja łacińska interesuje mnie już mniej, choć Owidiusz i Horacy nadal rządzą, Wergiliusz mniej, nie mogę mu wybaczyć "Georgik" (gorąca miłość kochanka zmieniła się w stateczny związek w stadle), za to cały swój płomienny afekt skierowałem w stronę greki, głównie poezji archaicznej (Safona, Alkajos, elegicy) oraz Homera (czemu dopiero na V roku? czyżby gramatyka historyczna?). I tak to się przedstawia, brewiarium dziejów adepta filologii klasycznej. Mogę mieć tylko nadzieję, że się jeszcze wydłuży i będzie można na ten temat napisać tyle, ile Liwiusz.
Quod sis, esse velis, nihilque malis;
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Summum nec metuas diem nec optes.
Marcus Valerius Martialis X, 47 12-13
Napisać coś o sobie. Hmm... Więc może ogólnie - przygodę z łaciną zaczęłam niedawno, bo na początku tego roku szkolnego. Przyznam się, że na początku uczyłam się łaciny bardzo dokładnie ze strachu (nauczycielka tejże jest postrachem szkoły, jak mawia większość), ale po jakimś miesiącu język mnie "wciągnął" i zaczął fascynować. Teraz wydaje mi się, że nawet jak przyjdą trudne tematy i nie będę sobie radzić, to nie będę mieć sobie nic do zarzucenia. Na razie idzie mi dość dobrze, co owocuje 5 na semestr.
To by było na tyle, co do łaciny.
Uczę się jeszcze angielskiego 12 lat i (o zgrozo) niemieckiego 8 lat. Zamierzam w przyszłości poznać japoński i hiszpański oraz z studiować medycynę, co wydaje się prawie nieosiągalnym celem, ale łatwo się nie poddam. Jak nie dostane się na medycynę to wyląduje na oddziale zamkniętym i tak się zakończy moja kariera
Wolny czas lubię spędzać sama - czytać książki, oglądać filmy i Anime, rysować, słuchać muzyki, rozwijać zainteresowania.
Jednak teraz żyjąc w ciągłej presji i pośpiechu, nieczęsto robie rzeczy, które sprawiają mi ogromną przyjemność, nie mówiąc o rozwijaniu zainteresowań. Mimo braku czasu, łapię każdą wolną chwilę by wykorzystać ją na relaks
Pozdrawiam!
To by było na tyle, co do łaciny.
Uczę się jeszcze angielskiego 12 lat i (o zgrozo) niemieckiego 8 lat. Zamierzam w przyszłości poznać japoński i hiszpański oraz z studiować medycynę, co wydaje się prawie nieosiągalnym celem, ale łatwo się nie poddam. Jak nie dostane się na medycynę to wyląduje na oddziale zamkniętym i tak się zakończy moja kariera
Wolny czas lubię spędzać sama - czytać książki, oglądać filmy i Anime, rysować, słuchać muzyki, rozwijać zainteresowania.
Jednak teraz żyjąc w ciągłej presji i pośpiechu, nieczęsto robie rzeczy, które sprawiają mi ogromną przyjemność, nie mówiąc o rozwijaniu zainteresowań. Mimo braku czasu, łapię każdą wolną chwilę by wykorzystać ją na relaks
Pozdrawiam!
Jeeeest!!! Z testu mam 2!!! Udało się! 1 punkt zabraknął mi do jedynki, grrr. Jak dobrze pójdzie, to może będę miała na półrocze 1 z łaciny, kto wie? Bo jak narazie, powiem nieskromnie, miałam z testów tylko 1 i 2 Ciekawe jak będzie
O matko, edytuję to, bo przypomniało mi się, że w Polsce jest inna skala oceniania... No to wszystko tak, jak pisałam, z tym, że na odwrót - 1 to 6, 2 to 5 itd
O matko, edytuję to, bo przypomniało mi się, że w Polsce jest inna skala oceniania... No to wszystko tak, jak pisałam, z tym, że na odwrót - 1 to 6, 2 to 5 itd
Dziwnie to dls mnie brzmi:
Ja właśnie z OJŁ wróciłem (odsyłam w odpowiedni topic)...
Co mogę powiedzieć?... Że łacinę kocham chyba jeszcze bardziej (a nie dostałem się na ustny), a Collegium Maius UMK zrobiła na mnie kolosalne wrażenie (ten budynek i wyczuwalna atmosfera studiów działają mi na wyobraźnie), a prof. Szarmach okazał się co najmniej ciekawą personą...
ale OK, tam tak jest...innuendo pisze:Gratuluję tej 2!
Ja właśnie z OJŁ wróciłem (odsyłam w odpowiedni topic)...
Co mogę powiedzieć?... Że łacinę kocham chyba jeszcze bardziej (a nie dostałem się na ustny), a Collegium Maius UMK zrobiła na mnie kolosalne wrażenie (ten budynek i wyczuwalna atmosfera studiów działają mi na wyobraźnie), a prof. Szarmach okazał się co najmniej ciekawą personą...
[i]Amicum proba, probatum ama...[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
Osobiście nie ( jeszcze ), ale słyszałam co nieco już No i czekam z niecierpliwością na przekład jednej książki.
Napisałam "jeszcze" bo nie wiem, czy nie dane mi będzie zawitać za parę miesięcy do Torunia
Napisałam "jeszcze" bo nie wiem, czy nie dane mi będzie zawitać za parę miesięcy do Torunia
I am raised up and I will not reject the flute,
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
O ruler of my mind. Look, he stirs me up,
Euoi, the ivy now whirls me round in Bacchic contest. -Sophocles
Cóż... Prof. Szarmach jest osobą wartą poznania... Ale uważaj, potrafi się czepiać i drzeć na Bogu winnych ludzi...
A budynek Collegium Maius UMK, jak wspomniałem, jest super... Przypominał mi korytarze Hogwaru z książek o Harrym Potterze...
A budynek Collegium Maius UMK, jak wspomniałem, jest super... Przypominał mi korytarze Hogwaru z książek o Harrym Potterze...
[i]Amicum proba, probatum ama...[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
***
[i]3. Jeśli prosisz o tłumaczenie, wykaż się własnym zaangażowaniem i wkładem pracy. Wraz z tekstem oryginalnym zamieść swoje próby tłumaczenia. Nikt nie odrobi tu ZA CIEBIE zadania domowego.[/i]
- Martinus Petrus Garrulus
- Proconsul
- Posty: 2556
- Rejestracja: ndz 19 lut 2006, 23:18
- Lokalizacja: Kraków
Szarmach? jak pisałem olipmpiadę to witał się tak z komisją: stanął przy stole, przy którym zasiadali członkowie, oddał okropną serię kaszlu zatykając sobie usta prawą ręką po czym tak obkaszlaną rękę podawał członkom komisji, żeby się z nimi przywitać obrzydliwe... został przezwany przez to "tussitor" czyli "kaszlak"
Nulli parcit hiems, nullus quoque frigore gaudet,
donec Ver veniat nos foveant pueri!
donec Ver veniat nos foveant pueri!