Co prawda nie jestem filologiem klasycznym i chyba raczej na pewno nim nie będę (choć jest jeszcze pewna szansa, jak mi się będzie chciało 6 lat studiować

), ale wydaje mi się, że nie odbiegam zachowaniem od stereotypowych klasyków, jak przystało na Kropp's Angels

Objawia się to:
- nieprzykładaniem większej uwagi do dbałości stroju (tzn. że czysty ma być, to wiem

), za to poprawności i czystości językowej i owszem

- posiadaniem garba

:D:D
- wyszukiwaniem wyrazów pochodzenia łacińskiego we wszystkich możliwych miejscach

i służeniem rodzinie i znajomym za podręczną, często wadliwą tłumaczkę różnorakich sentencji
- popisywaniem się zdobytą wiedzą o łacinie i kulturze antycznej przy ludziach, którzy tego nie oczekują

- odmienianiem polskich wyrazów wg łacińskich reguł (wyprzedo, wyprzedas, wyprzedare, wyprzedavi, wyprzedatum...ech, łezka się w oku kręci

)
- dochodzeniem do zabawnych sytuacji, które "normalnych" ludzi nie śmieszą, np.
Idą sobie Kropp's Angels na kółko do swojej przeuroczej soreczki i nagle patrzą, patrzą, na ulicy leży klucz. Kathe mówi do perpe i jocelyne: "O jaki fajny clavis tu leży!" Dziewczęta przytakują, że owszem, fajny clavis, taki stary. Po jakimś czasie kathe mówi "Dlaczego ja powiedziałam clavis, a wy nawet nie zareagowałyście, przecież powinnam powiedzieć klucz" Dziewczęta mówią, że nie zareagowały, bo nie zauważyły różnicy

I tak to już jest z nami, z tego się chyba nie da wyleczyć
